Government shutdown to termin, który coraz częściej pojawia się w szerokopasmowych mediach, często błędnie tłumaczony jako zamknięcie rządu. Kryzysowa sytuacja jest związana przede wszystkim z brakiem porozumienia w sprawie ustawy budżetowej w Stanach Zjednoczonych. Oznacza to brak zagwarantowanych środków dla instytucji finansowanych z budżetu federalnego, czyli także dla ponad 800 tysięcy Amerykanów zatrudnionych w tzw. budżetówce. Obecne "zawieszenie rządu" trwa od 22 grudnia 2018 roku i jest najdłuższym w historii kraju stanem paraliżu i, co gorsza, nie widać perspektyw na jego zakończenie. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w 1995 roku, za prezydentury Billa Clintona, wówczas shutdown trwał przez 21 dni.
Kością niezgody pomiędzy prezydentem Trumpem, a kongresmenami Partii Demokratycznej, jest budżet na mur, który ma powstać na linii całej liczącej ponad 3000 km granicy z Meksykiem i tym samym zatamować przepływ nielegalnych imigrantów z tego kraju. Droga do osiągnięcia kompromisu jest daleka, a rząd nie posuwa się naprzód od miesiąca - Trump żąda 5,7 mld USD z budżetu, natomiast demokratyczna opozycja chce się zgodzić tylko na kwotę 1,8 mld USD. Dla socjopaty Trumpa, nazywanego przez swoich współpracowników "złamasem" według książki 'Ogień i Furia' Michael'a Woff'a , budowa muru to kluczowa obietnica wyborcza, stąd też trudno oczekiwać, że ustąpi. Tym bardziej, że historia biznesowa obecnego prezydenta, pokazuje, że Donald Trump często gra o wszystko i ustępuje tylko wtedy, gdy jest rzeczywiście przyciśnięty do muru. Od niemal roku poddusza Chińczyków sankcjami i polityką celną, nie zważając na potencjalnie daleko idące konsekwencje dla gospodarki USA czy działalności kluczowych amerykańskich firm z szeroką ekspozycją na Państwo Środka. Cel uświęca środki. W przypadku trwającego government shutdown, strony konfliktu interesów okopały się na swoich pozycjach, przeciągając linę w miejscu. Pytanie kto pierwszy pęknie pod ciśnieniem coraz większego niezadowolenia społeczeństwa, które już odczuwa skutki paraliżu, a gospodarka będzie odczuwać jeszcze przez długi czas.
Co to w gruncie rzeczy oznacza dla funkcjonowania kraju? Zamknięte lub mocno ograniczone w działalności jest szereg ministerstw (departamentów) jak Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Skarbu, Spraw Wewnętrznych czy Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (stąd brak nowych ofert IPO). Pracuje np. Pentagon, Departament Zdrowia i Opieki Społecznej czy Edukacji. Nie zmienia to faktu, że ponad 800 tysięcy Amerykanów - pracowników federalnych dotkniętych government shutdown, przebywa na niepłatnych urlopach lub chodzi do pracy, jednak bez pobierania pensji. Dla setek tysięcy pracowników budżetowych, nierzadko żyjących "od 1-szego do 1-szego", bez grosza oszczędności przy duszy, brak wypłaty oznacza kłopoty finansowe. Brak pracowników federalnych to brak klientów dla tysięcy małych biznesów ulokowanych blisko instytucji rządowych, dla których urzędnicy to kluczowi klienci. Nieczynne są także Urzędy Skarbowe, jednak z uwagi na rozpoczynający się sezon składania deklaracji podatkowych, ponad 45 tysięcy pracowników zostało wezwanych (jako grupa essential, czyli niezbędna) do stawienia się w miejscach pracy, chociaż nie zostanie wypłacone im wynagrodzenie. Lada dzień skończą się pieniądze w kasie Sądów Federalnych, co będzie skutkowało wstrzymaniem wokand sądowych.
Shutdown to także ogromne kłopoty dla branży turystycznej, począwszy od mocno ograniczonych zasobów ludzkich na lotniskach (kontrolerzy lotów, pracownicy służb ochrony i służby celnej), poprzez szereg zamkniętych instytucji odwiedzanych przez turystów jak muzea, parki narodowe, sklepy z pamiątkami itp. Stolicę Stanów Zjednoczonych rocznie odwiedza około 20 mln turystów, którzy zostawiają w mieście ponad 7,5 mld USD. Brak dostępności kluczowych w programach zwiedzania atrakcji, powoduje, że część z nich rezygnuje z podróży.
Co to może oznaczać dla kraju? Analitycy i publicyści zza oceanu, wskazują, że tak długi stan kryzysu może w dalszej perspektywie doprowadzić do poważnych zaburzeń ekonomicznych, a wzrost gospodarczy w pierwszym kwartalne 2019 roku może być bliski zeru. Dla sektora przemysłowego i biznesowego, shutdown to wstrzymane procesowanie wniosków o pożyczki i dofinansowania rządowe, a zatem długofalowe konsekwencje w realizowanych przez podmioty projektów.
W ostatni weekend prezydent Trump na Twitterze zaproponował przeznaczenie środków finansowych na pomoc humanitarną i ochronę dla nielegalnych imigrantów, jednak pomysł został odrzucony przez Demokratów. W związku z shutdown, prezydent Trump nie pojawi się na corocznym forum ekonomicznym w Davos.