Coroczne zgromadzenie akcjonariuszy Berkshire Hathaway Warrena Buffetta
Wobec przeciętnych wyników holdingu notowanych co najmniej od dekady - Berkshire osiągnęło nieznacznie słabsze wyniki od S&P500
Bezkrytyczni fani postaci Buffetta parskną kontrując, że 'Buffett już nic nie musi'. Oczywiście, że nie musi. Michael Jordan też już nic nie musi, ale nie gra w koszykówkę na zawodowych parkietach wespół z młodszymi o połowę od siebie.
Ci sami bezkrytyczni zwolennicy Buffetta powinni wiedzieć, że w branży inwestycji giełdowych nikt nie mierzy cię miarą tego, co mówisz o rynku i gospodarce, piszesz w listach czy jakim zarządzasz portfelem, ale realnymi wynikami z transakcji, które wykonujesz. Dla inwestorów czy akcjonariuszy Berkshire ważne są stopy zwrotu. Twierdzenie, że 'Warren Buffett nie ściga się z rynkiem, a co najwyżej sam ze sobą, śrubując kolejne rekordy wyceny Berkshire Hathaway lub zgromadzonej na jej kontach gotówki' jak komentował w rozmowie z BI Polska Tomasz Jaroszek, bloger inwestycyjny , stanowi w mojej ocenie niezbyt udaną próbę wytłumaczenia - bądź co bądź - bardzo przeciętnych wyników holdingu Buffetta. Każdy, kto jest obecny na giełdowym parkiecie 'ściga się z rynkiem', a inwestowanie nie polega na trzymaniu pieniędzy na koncie. Kto jest pod kreską szerokiego rynku, jest zwyczajnie słaby i nic go nie tłumaczy.
Jeśli się bliżej przyjrzeć działalności holdingu, uważam, że Berkshire nie ma dziś absolutnie nic ciekawego do zaoferowania. Stos gotówki w ilości 137 mld USD (według danych za pierwszy kwartał 2020 roku), jako argument pod uprawiane od lat to samo tłumaczenie o braku okazji na rynku, a także 'zabetonowany' w gruncie rzeczy portfel firm konglomeratu, obejmujących działalność produkcyjną, nieruchomości, usługi komunalne, ubezpieczenia i bankowość, koleje, chemikalia, restauracje, samochody, żywność, odzież i obuwie, media i kilka innych branż, nie może dać wyniku ponad zwykły indeksowy ETF. Filozofia zgodna z myśleniem Buffetta, w istocie pozbawia inwestowania całej frajdy.
Dlaczego, u licha, Berkshire od lat nie wykorzystuje ogromnego potencjału w postaci dostępnych środków? Podczas ostatniej transmisji live przez pierwsze póltorej godziny Buffett odgrywał profesora historii, mówiąc o powstaniu Stanów Zjednoczonych i ewolucji gospodarczej, jednak w owym potoku słów, ze świecą szukać wskazówek dla tysięcy akcjonariuszy Berkshire oglądających go na całym świecie. Buffett wierzy w Amerykę, ale niechętnie w nią inwestuje, a rosnący stos gotówki w bilansie firmy nie wzbudza zaufania.
Świat się zmienił, poszedł do przodu, ale Buffett został ze swoim schematem na peronie XX wieku, co odzwierciedla jego szeroką niezdolność do poruszania się we współczesnych realiach ("Nie, nie jestem zainteresowany, nie po tych cenach"). Bardzo długo odrzucał możliwość zainwestowania w spółki technologiczne, a to właśnie one wiodły prym w ostatniej dekadzie. Nie inaczej jest w czasie teraźniejszym, gdy Nasdaq
Choćbym bardzo chciał, nie jestem w stanie wskazać szczególnie dobrych inwestycji publicznych funduszu Buffetta za kilka lat wstecz, może poza Apple
Jednym z największych ruchów Buffetta w minionej dekadzie było przejęcie Heinza, a następnie decyzja o połączeniu go z Kraft, przy pomocy 3G Capital, w celu stworzenia Kraft Heinz
Obok lotnictwa, które już nie jest atrakcyjne, Berkshire straciło mnóstwo pieniędzy na zeszłorocznych inwestycjach w giganta naftowo wydobywczego Occidental Petroleum
Przy okazji tegorocznego listu do akcjonariuszy, doszło do szerokiej dyskusji na Twitterze zainicjowanej przez Jima Bianco z firmy analitycznej Bianco Research, który nazwał 'Wyrocznię z Omaha' przeciętniakiem, pozostającym w tyle za rynkiem i konkurencją, dodając, że zwykli zarządzający funduszami z takimi wynikami dawno utraciliby swoje stanowiska. Trudno się z tym twierdzeniem nie zgodzić. Poprzez utrzymywanie defensywnego portfolio w epoce 'obsesji na wzrost', Berkshire Hathaway (pod względem stóp zwrotu dla akcjonariuszy) gra dziś w drugiej lidze. Wykres giełdowy nie kłamie. Wypatrując przez lata wysoce niedowartościowanych firm do zakupu, w nomenklaturze Berkshire tzw. 'słonia', przespano największe okazje dekady. Pewne rzeczy się nie zmieniają, Berkshire, które powiela schemat strategii znanej od lat, też nie. Problem w tym, że zmieniło się wszystko dookoła - rynek, świat, firmy i ludzie. Koncentracja Buffetta na tradycyjnych sektorach, powoduje, że nie wykorzystuje on okazji na innych obszarach rynku akcji jak służba zdrowia, technologia czy biotechnologia. Wyniki funduszu wypracowane przez kilka dekad to oczywiście nie przypadek, jednakże w dzisiejszych czasach, Berkshire z kapitanem Buffettem na mostku wysoce niedomaga, nie ma wystarczająco szerokiej perspektywy na rynek, aby dostrzec, gdzie czai się wartość.
Buffett skończy w tym roku 90 lat, a wiceprzewodniczący Charlie Munger ma już 96 lat. Najwyższy czas na emeryturę i pokoleniową zmianę - na tegorocznym wirtualnym spotkaniu uczestniczył jeden z prawdopodobnych następców Buffetta - Greg Abel, jednakże słuchając wypowiedzi obu panów z minionego weekendu, utwierdzam się w przekonaniu, że przyszła zmiana w fotelu kierowcy Berkshire, nie wywoła znaczącej zmiany w kulturze i zarządzaniu holdingiem. Innymi słowy - przyszłość Berkshire Hathaway pozostaje jasna bez względu na wszystko. Dla drobnych akcjonariuszy to sygnał, że pieniędzy z tego (raczej) nie będzie. Na szczęście rynek oferuje nieskończoną modeli inwestycyjnych z możliwą wyższą stopą zwrotu.
Reasumując - Berkshire to kawał dobrej inwestycyjnej historii. Nic i nikt nie odbierze Buffettowi inwestycyjnego geniuszu, jednak widać jak na dłoni, że od ponad dekady formuła nie działa już jak trzeba. Nieistotne jest dziś to, co miało miejsce w latach 70-tych, 80-tych czy 90-tych, gdy Buffett robił najlepsze zakupy, większość czytelników tego artykułu jest obecna na rynku giełdowym od kilku lub kilkunastu lat i ważne jest to co 'tu i teraz'. Dekada to w mojej ocenie wystarczająca jednostka czasu, aby wyciągnąć wnioski czy ktoś robi coś dobrze czy nie.
Tekst stanowi prywatną opinię autora.