Zapowiadana w ubiegłym roku konsola ze stajni Nintendo właśnie zadebiutowała na rynku. Czy Switch ma szansę odnieść sukces? Rynek wydaje się być zdominowany przez Microsoftowego
Mowa oczywiście o rozmiarach. Switcha możemy spakować do torebki, czy plecaka, czego z pewnością nie można powiedzieć o konkurencyjnych urządzeniach. Ma to oczywiście przełożenie na specyfikację techniczną Switcha. Ale bądźmy szczerzy - w grach tworzonych na konsole Nintendo zawsze na pierwszym miejscu stawiano grywalność. Fajerwerki technologiczne przesuwano na dalszy plan. Jeśli ktoś z Was pomyślał, że i tym razem czeka nas pikselowa rozrywka, to śpieszę z wyjaśnieniami. Konsola jest wyposażona w dotykowy ekran HD. Za pomocą dołączonego kabla HDMI można ją również podłączyć do telewizora wyposażonego w takie samo gniazdo. Poza standardowym okablowaniem dołączony został niestandardowy pad, choć w tym przypadku to dość małe słowo. Jego konstrukcja umożliwia graczowi na rozdzielenie go na dwie równe części, które z kolei można później podpiąć do wspomnianego dotykowego ekranu. Trzeba przyznać, iż inżynierzy japońskiej firmy wykazali się niezwykłą pomysłowością i innowacyjnością. Do zalet zalicza się również szybką i prostą konfigurację startową urządzenia. Nieuchronne są porównania dotyczące ceny urządzenia. Brytyjski dziennik The Sun podaje, iż za całość trzeba będzie zapłacić niespełna 280 funtów, podczas gdy za konsolę Sony trzeba wyłożyć 349 funtów, a za urządzenie Microsoftu 429 funtów (w Polsce konsola oferowana jest w cenie 1400-1500 zł). Póki co na rynku nie ma zbyt wielkiego wyboru gier dostępnych na konsolę Nintendo. Ale kogo to obchodzi, skoro dostępna jest The Legend of Zelda: Breath of the Wild? Gra, która w zaledwie dwa dni po premierze zdążyła zyskać miano jednego z najlepszych tytułów w historii rozrywki elektronicznej. "Zapierająca dech w piersiach", "Tytuł przełomowy" - to tylko niektóre z opinii, które na swoich łamach przytacza Fortune. Ten sam magazyn zaznacza, że najnowsza część The Legend of Zelda szybko znalazła się na czwartym miejscu listy najlepszych gier wszech czasów przygotowanej przez Metacritic przegrywając tylko z Grand Theft Auto 4, Tony Hawk's Pro Skater 2 oraz... poprzednią częścią The Legend of Zelda.
Niestety konsola nie jest pozbawiona wad. Przytoczony wcześniej The New York Times w swoim artykule opisuje błąd, przez który korzystanie z konsoli było niemożliwe przez kilka godzin. Chodzi o tryb uśpienia. Po jego włączeniu Switch nie chciał się ponownie uruchomić do właściwego trybu nawet pomimo podłączenia go do ładowania na długie godziny. Zaskakującym rozwiązaniem problemu było ponowne rozładowanie baterii. Nintendo zapowiedziało aktualizację, która ma ten problem naprawić. Co dalej? Trzeba przyznać, iż konsola charakteryzuje się wyjątkowo małą pojemnością. 32 GB przestrzenie dyskowej na nikim nie zrobią dzisiaj wrażenia i o ile teraz, kiedy nie ma dostępnej zbyt dużej liczby gier, nie jest to problem. Natomiast kiedy zaczną pojawiać się nowe tytuły, gracze zapewne będą musieli zaopatrzyć się w dodatkową pamięć zewnętrzną.
Trudne jest pytanie, czy konsola podbije serca graczy na całym świecie. Problemy techniczne prawdopodobnie uda się naprawić późniejszymi aktualizacjami. Pytanie, czy w przyszłości na Switcha ukażą się równie świetne tytuły co najnowsza część The Legend of Zelda? Nie jest niczym odkrywczym, iż to właśnie od tego zależeć będzie sukces konsoli. Póki co, analitycy z SuperData nie mają dobrych wieści dla szefów Nintendo. Ich zdaniem Switch do końca bieżącego roku sprzeda się w nakładzie 5 milionów sztuk. Osobiście o tak szybką i ponurą prognozę bym się nie pokusił. Przekonamy się za 10 miesięcy.