Chyba nie ma już na świecie osoby, która nie słyszałaby o kryzysie finansowym zapoczątkowanym w 2007 roku. Na jego temat pisano już wiele - przyczyny, przebieg, skutki a także próby odpowiedzi na jedno, ważne pytanie: Czy można było zapobiec jego wybuchowi? W dzisiejszym artykule przyjrzymy się Glass-Steagall Act, ustawie, która według licznych opinii mogła uchronić świat przed wybuchem globalnego kryzysu, gdyby tylko pozostała niezmieniona. Inicjatorami projektu byli Carter Glass oraz Henry Steagall - stąd też nazwa ustawy, która określana jest również jako Banking Act of 1933.
Zacznijmy od początku. 24 października 1929 roku to data znana prawdopodobnie każdemu pasjonatowi rynków finansowych. Miał wtedy miejsce "czarny czwartek", czyli początek największego kryzysu gospodarczego ubiegłego wieku trwającego do 1933 roku. W tym samym czasie Franklin Delano Roosevelt podpisał ustawę Glass-Steagall Act, która ma być lekarstwem na kończącą się już zapaść. Dlaczego lekarstwem? Ustawa zakazywała bowiem łączenia działalności komercyjnej banków z działalnością inwestycyjną, a wedle powszechnie panujących opinii właśnie taki zabieg mógł przywrócić stabilność sektorowi bankowemu. Wspomniany zakaz nie był jedynym postanowieniem ustawy. Na jej mocy powstało m. in. Federalne Biuro do spraw Ubezpieczania Depozytów (FDIC), czyli podmiot odpowiadający polskiemu BFG (Bankowy Fundusz Gwaranycyjny). Oczywiście w ramach ustawy przyjęto również inne postanowienia, ja jednak skupie się na pierwszym z wymienionych, ponieważ w kontekście tematu artykułu tylko ten zapis będzie nas interesować. Żeby ten zapis nieco rozjaśnić, pozwolę sobie krótko opisać charakter działalności banków.
Bank komercyjny to bank, z którym każdy nas miał, ma lub będzie miał styczność podczas swojego życia. Jego działalność można opisać jako działalność depozytowo-kredytową. Najważniejsze zadania banku komercyjnego to m.in. prowadzenie kont, udzielanie kredytów oraz przyjmowanie środków pieniężnych. Bank inwestycyjny jest jednostką bardziej wyspecjalizowaną. Zakres jego czynności skupia się wokół transakcji inwestycyjnych, przykładowo obejmuje pośrednictwo między emitentami papierów wartościowych, a inwestorami chcących te papiery nabyć. Jak już wcześniej wspomniałem, w 1933 roku wprowadzono zapis, na podstawie którego amerykańskie banki wykonujące czynności depozytowo-kredytowe nie mogą wykonywać czynności inwestycyjnych i odwrotnie. Cały sęk w tym, że owy zapis został unieważniony przez Billa Clintona w 1999 roku. Część komentatorów uważa, że gdyby tego nie zrobiono kryzysu można byłoby uniknąć. Czyżby? Zanim spróbuję odpowiedzieć na to pytanie, wyjaśnię dlaczego postanowienie z 1933 roku zostało uchylone. Powód był dość banalny. Nasilająca się konkurencja ze strony banków europejskich, które mogły swoim klientom oferować usługi zarówno kredytowo-depozytowe jak i inwestycyjne. Ponadto amerykańscy bankierzy twierdzili, że ochrona przed ryzykiem spekulacyjnym na rynkach finansowych jest zawyżona. Zapis więc uchylono.
Wróćmy więc do pytania, czy fakt ten można łączyć z kryzysem rozpoczętym w 2007 roku. Otóż okazuje się to całkowitą nieprawdą! Przypomnę, iż globalny kryzys finansowy został zapoczątkowany tzw. "kryzysem subprime", który z kolei "odbił się czkawką" niektórym instytucjom finansowym, te z kolei wykonywały dosyć ryzykowne operacje na rynkach finansowych. Jak wszyscy wiemy, doskonałym przykładem jest Lehman Brothers. Kłopoty miały również Bear Stearns
W 2010 roku wprowadzono w życie ustawę Dodda-Franka, której częścią jest tzw. "Reguła Volckera" mająca zapobiec wybuchowi kolejnego kryzysu. Akt prawny zakłada m.in.: wprowadzenie zakazu, dla banków ubezpieczających swoje depozyty w instytucjach federalnych, operowania instrumentami finansowymi o wysokim stopniu ryzyka z użyciem kapitału własnego. Na koniec pozostaje nam zadać sobie pytanie, czy prawo faktycznie jest w stanie uchronić nas przed kryzysem? Miejmy nadzieję, że tak.