Spółka Stamps.com
W ostatnich kilkunastu tygodniach spółka nie ma dobrej passy. Winą za taki stan rzeczy obarcza się politykę uprawiania wojny handlowej przez administrację Donalda Trumpa, na której spółka traci pieniądze. W ciągu ostatniego kwartału oddała 30 proc., czyli niemal cały wzrost z pierwszej połowy roku.
Pierwsze poważne kłopoty pojawiły się w sierpniu, kiedy okazało się, że państwowy US Postal Service podjął kroki, aby renegocjować umowę ze spółką, mówiąc prościej - poczta chce pobierać od Stamps.com więcej pieniędzy za odsprzedawane przesyłki, przy okazji szkodząc zyskom firmy. Inwestorom bardzo się to nie spodobało i doszło do chwilowego tąpnięcia na akcjach firmy. Kłopoty Stamps nie były wbrew pozorom takie niespodziewane, choćby z uwagi na fakt, iż kilka miesięcy wcześniej Donald Trump wytoczył 'kosę' w kierunku Jeffa Bezosa z Amazon, z którym prywatnie się nie lubi mówiąc, że jego firma wykorzystuje państwową pocztę do 'roznoszenia' przesyłek tanim kosztem z zamówieniami klientów sklepu i musi przez to "dopłacać do interesu", co nie jest do końca prawdą.
Druga fala przyszła kilka dni temu - 17 października, gdy Reuters poinformował, że administracja prezydenta rozpoczęła proces wycofywania Stanów Zjednoczonych z "Uniwersalnej Unii Pocztowej", czyli międzynarodowej organizacji "łączącej usługi pocztowe na całym świecie". Obóz prezydenta argumentuje ten ruch faktem, że udział w unii umożliwia zagranicznym usługom pocztowym (czyt. z Chin) korzystanie z możliwości realizacji tanich przesyłek do Stanów Zjednoczonych. Inwestorzy zinterpretowali to posunięcie jako złą informację dla spółki i sprzedali akcje tego samego dnia.
Według administracji przepisy unijne dotyczące opłat pocztowych zezwalają obecnie chińskim sprzedawcom detalicznym na wysyłkę małych paczek do USA po cenach o 40 do 70 proc. niższych niż to, co zapłaciłby detalista z Stanów Zjednoczonych. W związku z tym wycofanie się z unii pocztowej może spowodować podniesienie stawek za wysyłkę towarów przez ocean. Można się spodziewać, że wzrost wydatków na pocztę będzie dobrą wiadomością dla spółki, która zarabia większość pieniędzy na pośrednictwie i obniżeniu kosztów wysyłki. Tym bardziej reakcja rynku wydaje się zbyt nerwowa. Co więcej, potencjalne wycofanie się amerykańskiej poczty z unii nie jest nawet pewne. Póki co to raczej próba nacisku w kierunku Uniwersalnej Unii Pocztowej, aby wynegocjowała wyższe stawki na paczki wysyłane z Chin. Jednocześnie administracja zaznacza, iż w przypadku pomyślnych negocjacji jest skłonna odstąpić od wypowiedzenia i pozostać w strukturach unii.