Historia lubi się powtarzać. Niedawno byliśmy świadkami jednego z największych kryzysów finansowych - przez strefę euro przeszła poważna recesja, zadłużenie Grecji, Hiszpanii czy Irlandii znacznie powiększyło się, a PKB i wzrost gospodarczy wielu państw członkowskich skurczył się. Wiele widocznych sygnałów wskazuje na to, że jednak recesja wkrótce może powrócić - wszystko za sprawą Brexitu.
Recesja zapoczątkowana w 2008 roku była widoczna prawie w całej strefie euro - dla wielu gospodarek odnotowano spadek PKB, produkcji oraz sprzedaży detalicznej - była to najgorsza recesja od początku istnienia strefy euro. Próba ratowania najbardziej zadłużonych gospodarek, czyli m.in. Portugalii, Irlandii czy Hiszpanii, za pomocą bail-outu, była tylko tymczasowym rozwiązaniem. Unia Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy przeznaczyły blisko 750 miliardów euro na finansowy pakiet pomocowy w celu stabilizacji rynków finansowych i spłaty greckiego zadłużenia. Jeżeli te kraje faktycznie ogłosiłyby niemożliwość spłaty swojego zadłużenia jest całkiem prawdopodobne, że skutki byłyby odczuwalne przez dłuższy okres i byłby to większy kryzys finansowy niż Wielki Kryzys z lat 1929-1933. Od ostatniej recesji poczyniono mało doraźnych kroków, które miałyby uchronić europejską gospodarkę przed kolejną falą recesji. W gospodarkach strefy euro nadal panuje wysokie zadłużenie, wysoki wskaźnik bezrobocia oraz niski wzrost gospodarczy. Sytuacja na europejskim rynku pracy znacznie się poprawiła - bezrobocie dla całej strefy euro spadło z 9,5% do 9,3% i jest najniższe od początku 2009 roku, z wyjątkiem utrzymującego się na wysokim poziomie wskaźnika bezrobocia wśród młodych - w Grecji co druga osoba poniżej 25 roku życia nie ma pracy. Jednak i tak recesja może wrócić już wkrótce.
To gospodarka Wielkiej Brytanii może być zalążkiem recesji - Brytyjczycy oszczędzają bardzo mały procent swojego dochodu (spadek 3,3% do 1,7% w pierwszym kwartale), zadłużają się na potęgę, a nastroje konsumentów nie są pozytywne. Analitycy Credit Suisse prognozują, że prawdopodobieństwo wystąpienia recesji w brytyjskiej gospodarce wynosi 25-38% (w zależności od modelu). W ciągu pierwszego kwartału bieżącego roku gospodarka brytyjska wzrosła tylko o 0,2%, co oznacza, że Wielka Brytania jest najwolniej rozwijającą się gospodarką w całej Unii Europejskiej. Jeżeli taki wzrost utrzyma się przez kolejne kwartały, to wzrost PKB będzie mniejszy niż 1%. Kolejnym niekorzystnym czynnikiem dla brytyjskiej i europejskiej gospodarki jest Brexit - wiele korporacji przenosi miejsca pracy z Londynu do europejskich stolic, natomiast przedsiębiorcy niechętnie decydują się na nowe inwestycje w Wielkiej Brytanii - czekają na dokończenie rozmów na temat przyszłych umów między Unią Europejską a Wielką Brytanią. Kolejnymi niekorzystnymi zjawiskami jest osłabienie brytyjskiego funta, wzrost inflacji i spadek nominalnego wzrostu płac - czego skutkiem jest najniższy poziom dochodu rozporządzalnego od lat 70-tych. Jeżeli Brytyjczycy będą ograniczać konsumpcję to może to uruchomić efekt domina, czego skutkiem będzie recesja.
Brexit, zadłużenie wielu europejskich gospodarek, wysoki poziom bezrobocia wśród młodych i niskie stopy procentowe mogą mieć niekorzystny wpływ na wzrost gospodarczy całej Unii Europejskiej. Niektórzy ekonomiści prognozują, że prawdopodobieństwo wystąpienia kolejnej recesji w Europie w przeciągu półtora roku wynosi aż 60%. Niekorzystny wpływ na europejskie gospodarki ma kombinacja wielu zmian w świecie polityki oraz wspomniane już negatywne zjawiska ekonomiczne. Na urzeczywistnienie się recesji w Europie może mieć wpływ nie tylko sytuacja w Unii Europejskiej, ale globalne zmiany i poszukiwanie nowych rynków - inwestorzy mogą zdecydować się na zwiększenie inwestycji w krajach azjatyckich, które oferują dodatnie realne stopy procentowe oraz niski poziom dźwigni finansowej. Widmo recesji powoli nadciąga nad Europę od strony wysp brytyjskich i wkrótce się okaże, czy europejska gospodarka odzyskała siły po ostatnim kryzysie finansowym.