Nabywcy, którzy desperacko pragną posiadać dom w Dolinie Krzemowej, przyjęli teraz nową strategię. Ostatnio coraz powszechniejszą praktyką staje się "zarzucanie przynęt" na właścicieli nieruchomości w postaci wysokich cen ofert. Kupcy mają nadzieję na to, że obietnica czystego zysku przekona tych właścicieli do sprzedaży swoich nieruchomości.
Takie zachowanie wywołane zostało zmianami demograficznymi w Dolinie Krzemowej. To, co niegdyś stanowiło dzielnice zamieszkiwane przez klasę robotniczą, obecnie obejmuje domy, których wartość sięga ponad 1 mln USD. Nie dziwi zatem, że właściciele tych mieszkań są chętni sprzedać swoje nieruchomości, które nabyli za zaledwie niewielką część ich obecnej wartości.
Kupcy nieruchomości w Dolinie Krzemowej muszą przyjąć agresywną strategię oraz posiadać zdolność przystosowywania się. Oficjalna pula nieruchomości na sprzedaż zmniejsza się wraz ze wzrostem populacji. W takiej sytuacji nabywcy przystosowują swoje działania do panującego na rynku klimatu. Jak wynika z jednego z raportów internetowych, według danych z sierpnia 2016 r. mediana cen domów w Dolinie Krzemowej to 985 000 USD, a średnia cena sprzedaży to 1 278 000 USD. Rozbieżność ta sugeruje wzrost marży pomiędzy pierwotnymi cenami domów, a ich obecną wysoką wartością.
Istnieje parę zalet, którymi odznacza się to nowe podejście polegające na zapobiegawczym składaniu ofert zakupu domów, które nie są wystawione na sprzedaż. Do plusów takiego podejścia zaliczamy możliwość usprawnienia niegdyś pochłaniającego wiele czasu procesu, zwiększona dostępność dla kupców orazumożliwienie sprzedawcom uzyskania nieoczekiwanie znacznego zysku.
Jak wynika z jednego z artykułów na stronie New York Times, trend ten jest po części konsekwencją cyfrowej ery. W czasach natychmiastowego osiągania rezultatów "sześciomiesięczny wysiłek" mający na celu zdobycie nowego mieszkania nigdy nie był aż tak mało zachęcający. Gentryfikacja - wywołana przez pracowników Facebooka
Wychodząc naprzeciw inicjatywie kupców, właściciele nieruchomości także przystosowują się do nowej sytuacji. Widoczny stał się wzrost popularności "akwizycji". Właściciele nieruchomości zaczęli powiadamiać nabywców o ich chęci do sprzedaży swoich domów. W ten sposób dają oni kupcom możliwość licytowania ostatecznej ceny nieruchomości. Dla osób, które od lat mieszkają w Dolinie Krzemowej, gdzie teraz dzielnice, w których rezydują stały się wyjątkowo modne, ich domy to nic innego jak płynna inwestycja. Tradycyjny pogląd, w którym domy traktowane są jako stała własność, do której się przywiązujemy, traci na popularności.
Spółki z branży nieruchomości, takie jak Redfin, starają się zaspokoić niszowe potrzeby tej nowej populacji. Korzystają one z takich strategii jak np. cold calling (akwizycja przez telefon), którą stosują w przypadku potencjalnych właścicieli domów, którzy jeszcze nie wystawili swojej nieruchomości na sprzedaż. Według wyżej wymienionego artykułu na stronie New York Times pomagają oni także kupcom stworzyć "spersonalizowane oferty". Wysiłki te pokazują to, jak zaangażowani są nabywcy w dopracowywanie szczegółów tych kierowanych popytem transakcji. W Dolinie Krzemowej na rynku rządzą kupujący.
Jednakże nie wszystkim mieszkańcom podoba się ten boom na rynku nieruchomości i możliwości jakie stwarza on do szybkiego wzbogacenia się. Niektórzy z nich są szczęśliwi mieszkając tam gdzie mieszkają. Wydzwaniający do nich agenci nieruchomości wydają im się zatem bardzo irytujący.
Co ciekawe, eksperci z branży nieruchomości przewidują, że podobne relacje między sprzedającymi a kupującymi z Doliny Krzemowej wkrótce będą widoczne w wielu innych centrach przemysłowych w kraju. Zwłaszcza w ośrodkach, gdzie obecnie trwa wzrost poziomu zamożności oraz gdzie obserwuje się napływ nowych osób, które szukają miejsca, w którym mogłyby zamieszkać.