Osiągnięcie równowagi między zrównoważonym rozwojem a wzrostem gospodarczym jest trudne - jedno z nich zawsze ucierpi. Kwestie ochrony środowiska pojawiają się w przypadku szkodliwej działalności człowieka na Ziemi. Aby ocenić, czy ochrona środowiska jest luksusem, czy też koniecznością dla krajów rozwiniętych, trzeba najpierw określić poziom "rozwinięcia" kraju i zdefiniować "dobra luksusowe", ponieważ w zależności od sytuacji gospodarczej w państwie mogą to być różne rzeczy.
Ostatecznie decyduje o tym koszt alternatywny koncentracji na ochronie środowiska w porównaniu do realizacji potrzeb gospodarczych kraju.
Kraje rozwinięte, takie jak Stany Zjednoczone, cechują się większym uprzemysłowieniem i wysokim wskaźnikiem rozwoju społecznego, który obliczany jest w oparciu o dochód narodowy, oczekiwaną długość życia oraz poziom edukacji. Można więc wywnioskować, że w krajach tych niezwykle istotni są konsumenci. W 2013 r. wydatki konsumpcyjne stanowiły 71% PKB Stanów Zjednoczonych.
Logiczne jest zatem założenie, że krajom rozwiniętym zależy na utrzymaniu poziomu tych wydatków. Można to osiągnąć jedynie poprzez dalsze inwestycje w popularne produkty, na które jest duży popyt. Co nieuniknione, odbywa się to kosztem środowiska.
Istnieje wiele dóbr, których konsumenci nie tylko pragną, ale i potrzebują ze względu na styl życia w krajach rozwiniętych. Należy do nich ropa - w 95% amerykańskich gospodarstw domowych jest samochód. Ropa to jednak nieodnawialne źródło energii, a więc automatycznie stanowi zagrożenie dla środowiska.
Gdyby inwestycje w sektorze usług zostały ukierunkowane na ochronę środowiska, prawdopodobnie zmalałby wybór produktów, a wraz z nim spadłyby wydatki konsumenckie oraz dochód narodowy, co wpłynęłoby negatywnie na rozwój gospodarczy państwa. Stany Zjednoczone nie chcą zgadzać się na tego typu kompromis.
Z drugiej strony luksus definiuje się jako wysoki poziom komfortu, zwłaszcza powiązany z wysokimi wydatkami. Ustalono już, że styl życia Amerykanów można uznać za komfortowy, co wskazuje, że państwo stać na troskę o środowisko, gdyż jego poziom rozwoju gospodarczego jest bardzo wysoki. Kwitnie produkcja, konsumpcja oraz dystrybucja, a społeczeństwo jest dobrze wykształcone, więc zwrócenie większej uwagi na kwestię ochrony środowiska nie powinno stanowić problemu.
Przedstawiając sprawę w szerszej perspektywie, przeciętne miesięczne wynagrodzenie Amerykanina jest o 458% wyższe niż średnia pensja Hindusa. Pracując na utrzymanie gospodarstwa domowego i chcąc zminimalizować koszty, typowy hinduski pracownik czy też biznesmen nie przejmuje się standardami ochrony środowiska, które są niezwykle istotne dla dużych amerykańskich korporacji. Dąży przede wszystkim do osiągnięcia maksymalnej wydajności i opłacalności, co niekoniecznie wiąże się z troską o środowisko.
Stany Zjednoczone mają już odpowiednie możliwości. Środków finansowych nie brakuje, a wdrażanie inicjatyw mających na celu ochronę środowiska, na przykład wykorzystywanie odnawialnych źródeł energii czy prowadzenie kampanii na rzecz zrównoważonego rozwoju, nie odbyłoby się takim kosztem, który groziłby zniszczeniem struktury gospodarczej państwa. Właściwie można stwierdzić, że większa troska o środowisko przyczyniłaby się do tworzenia wizerunku Stanów Zjednoczonych jako państwa świadomych obywateli i tylko umocniłaby jego status kraju rozwiniętego. Można by utworzyć nowe miejsca pracy w obszarach związanych z ochroną środowiska, by zrekompensować motywowaną ograniczeniem zagrożeń likwidację innych stanowisk.
Jeśli zaś chodzi o pragnienia konsumentów, Amerykanie zyskali już świadomość w zakresie ochrony środowiska, więc popyt na "ekologiczne" produkty wzrasta. Stany Zjednoczone zawsze zaspokajały wszelkie zachcianki narodu, zatem wkrótce moda na troskę o środowisko, którą kiedyś uznawano za luksus, stanie się normą.