Dokładna ocena skutków wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej potrwa jeszcze lata. Problematyka decyzji Brytyjczyków związana jest z ogromną skalą oddziaływania na kwestie polityczne, społeczne oraz ekonomiczne w Europie oraz na świecie. Efekt referendum będzie oczywiście najbardziej widoczny w samej UE, co może zaważyć o jej przyszłym kierunku rozwoju, co jest zarówno realnym zagrożeniem, jak i szansą na stworzenie nowego paradygmatu Wspólnoty Europejskiej.
Zdaniem większość obserwatorów UE nie może politycznie oraz gospodarczo odciąć się od współpracy z Wyspami, jednak obecna sytuacja i tak jest już wystarczająco skomplikowana. Korzyści wynikająca z wymiany handlowej oraz ekonomicznej integracji pomiędzy Wielką Brytanią a Unią Europejską są obopólne. Według danych The Observatory of Economic Complexity w 2014 roku największymi odbiorcami Brytyjskich produktów były Stany Zjednoczone, Niemcy, Holandia, Szwajcaria oraz Francja, przy rosnącym udziale rynków wschodzących takich jak Chiny. W Unii Europejskiej w dalszym ciągu wierzy się, że silna ekonomiczna integracja ma ogromne znaczenie, ponieważ wspomaga handel i rozwój gospodarczy.
Jednak Jean-Claude Juncker obecnie przewodniczący Komisji Europejskiej stwierdził, że "Out means out" w kontekście szans na renegocjację umów z Wlk. Brytanią. Jego twarda reakcja jest stosunkowo zrozumiała, ponieważ zostanie on zapamiętany jako przewodniczący, podczas kadencji którego doszło do wyjścia ważnego członka ze struktur UE. Prawdopodobnie przyjmując bardziej zaostrzoną retorykę chce on odstraszyć inne kraje przed podobnymi działaniami. Zdaniem Junckera bezkompromisowa polityka UE nie może gwarantować Wlk. Brytanii więcej niż wynikałoby to z umów przyjętych przez Światową Organizację Handlu. Wspólna Europa obecnie nie jest zbudowana na języku korzyści, ale bardziej opiera się na próbach zastraszenia ciągnącymi się problemami związanymi z brakiem procedur wyjścia ze wspólnoty. W obecnym momencie wzrost gospodarczy, solidarność czy nawet duma z bycia Europejczykiem nie są wystarczającymi argumentami w rozmowach polityków. Taka strategia ignoruje doświadczenia związane z Brexitem, ponieważ poglądy znacznej części europejskiego społeczeństwa na skutek problemów UE stoją w opozycji do bardziej neoliberalnej polityki, co jest wykorzystywane przez eurosceptyczne partie.
Pierwsze ważne dane gospodarcze po wyniku głosowania w Wlk. Brytanii zostały już opublikowane. Okazały się one w dużej mierze pozytywne, co było zgodne z medianą prognoz. Stopa bezrobocia (ILO) pozostała na niezmienionym poziomie 4,9%. Średnia wysokość zarobków znajduje się w dalszym ciągu w delikatnym trendzie wzrostowym, przy średniej płacy tygodniowej wyższej o 2.3% r.r.. Funt brytyjski na parze z dolarem amerykańskim znajduje się obecnie w szerokiej konsolidacji pomiędzy 1,29 a 1,34. Słabnąca waluta była okazją inwestycyjną na londyńskiej giełdzie, co spowodowało wzrost cen akcji firm działających głównie poza Wlk. Brytanią, ale notowanych w indeksie FTSE 100.
Decyzja Brytyjczyków ma swoje przełożenie na działalność przedsiębiorstw z londyńskiego City, które będą musiały przenieść przynajmniej część swoich oddziałów do innych europejskich miast. Sektor usług finansowych odpowiada za 10% przychodów podatkowych brytyjskiego urzędu skarbowego. Według danych firmy Prequin 7% funduszy asset management myśli nad opuszczeniem stolicy Wlk. Brytanii już teraz, a 17% czeka na ewentualne podjęcie działań przez polityków. O negatywnych skutkach Brexitu na panujący nastrój w City przekonywały największe instytucje finansowe. Podjęcie działań przez takie firmy jak Goldman Sachs czy HSBC może doprowadzić do nawet przeniesienia europejskich siedzib w inne miejsca, zmniejszając rolę City, które według rankingu Global Financial Centres Index jest największym centrum finansowym świata.