Tak kończy się trwająca siedem lat sprawa: wyrok nakazuje wypłacenie 539 mln dolarów firmie Apple
Na samym początku należy wspomnieć, że Samsung w przeszłości musiał zapłacić amerykańskiemu producentowi 399 mln dolarów. Czy kolejna kara jest dla koreańskiej spółki dużym ciosem? Z całą pewnością tak i może nie jest to cios o tyle finansowy (Samzung w trzech pierwszych kwartałach 2017 roku wykazywał przecież zyski na poziomie 34 mld dolarów), co wizerunkowy. Owszem, tak jak wspomniałem, sprawa była przegrana już wcześniej jednak przez ostatnie kilka lat szum wokół sporu zdążył ucichnąć, teraz gdy media ponownie "bombardują" nas informacjami o kopiowaniu technologii "nadgryzionego jabłuszka" można by wysunąć wniosek, że w trwającej od dawna wojnie konkurencyjnej Apple zostawia Samsunga daleko w tyle. Przypuszczenia te wydawałyby się potwierdzać słowa przedstawicieli Apple'a według których "w tej sprawie zawsze chodziło o coś więcej niż pieniędze". Tim Cook twierdzi, że Apple bardzo niechętnie wybrał postępowanie prawne i dopiero po tym, jak wieloktronie prosił Samsunga o zaprzestanie kopiowania jego pracy. Pytanie tylko, na ile możemy wierzyć słowom obecnego CEO amerykańskiej spółki. Z kolei jeśli dobrze interpretować słowa przedstawicieli Samsunga, należy spodziewać się odwołania od ogłoszonego wyroku.
Jak mówi popularne powiedzenie: "każdy kij ma dwa końce". Do czego w tym przypadku moglibyśmy te słowa odnieść? Ano do faktu, że wspomniane wcześniej naruszenia praw patentowych dotyczą głównie wyglądu smartfonów produkowanych przez amerykańską spółkę. O ile trzeba zgodzić się, że popularne iPhone'y pod względem estetycznym prezentują się świetnie, o tyle należy się zastanowić, czy projektowanie telefonów z zaokrąglanymi bądź prostokątnymi rogami może należeć tylko do Apple'a. Fakty są takie, że wygląd wspominanych iPhone'ów jest doskonale znany każdemu maniakowi nowinek technologicznych. Próba kopiowania tego wyglądu 1:1 często może być rozpatrywana jedynie w ramach kiczu. Pytanie, czy jeżeli producent ma aspiracje, aby produkowany przez niego telefon walczył o fotel lidera, to czy nie należy pomyśleć nad tym, aby w jakiś, choćby najmniejszy sposób odróżniał się od konkurencji, czyli po prostu miał swój własny znak rozpoznawczy? Rozpatrując wyrok w takich aspektach zapewne niejedna osoba pokusiłaby się o poddanie go w wątpliwość. Należy zwrócić uwagę, że jeśli wyrok ten zostanie podtrzymany, to nie tylko Samsung, ale także każda inna firma może mieć problem z konkurowaniem z Applem, choć oczywiście wcale nie jest powiedziane, że tak się stanie. Telefon, czy tablet to przecież nie tylko wygląd, ale także szereg innych istotnych rzeczy, których chyba tłumaczyć nikomu nie trzeba. Sarah Burstein - profesor prawa patentowego na Uniwersytecie w Oklahomie - twierdzi, że ogłoszony wyrok może spowodować większą niepewność na rynku. Przyznaję, że ciężko się z tymi słowami nie zgodzić.