We wtorek 26 kwietnia prawybory prezydencie odbyły się w pięciu stanach USA: Rhode Island, Connecticut, Pensylwanii, Delaware i Maryland. Donal Trump odniósł zwycięstwo we wszystkich pięciu stanach, kontynuując swoje niepokojące pasmo sukcesów w tegorocznych wyborach. Hillary Clinton zdobyła największą liczbę delegatów we wszystkich stanach z wyjątkiem Rhode Island.
W Pensylwanii do podziału było 17 delegatów z Partii Republikańskiej oraz 189 delegatów z Partii Demokratycznej. Jedynym stanem, w którym Donald Trump nie zdobył wszystkich delegatów był Rhode Island, w którym liczba delegatów jest dzielona proporcjonalnie do liczby głosów, które otrzymał każdy z kandydatów. Prawybory w tym stanie pokazały, że zwiększyła się jego popularność w grupie spóźnionych i niezdecydowanych wyborców, a zatem w grupie, której poparcie nie było wcześniej zbyt pewne.
Prawybory ponownie poddały w wątpliwość, czy powstała niedawno koalicja między Cruz'em i Kasich'em, jest rzeczywiście wykonalna i wystarczająco silna. Na początku tygodnia senator stanu Teksas Ted Cruz oraz gubernator Ohio John Kasich ogłosili, że planują skoncentrować swoje wysiłki na walce o nominację w oddzielnych stanach - oznacza to mniej więcej tyle, że kandydaci nie będą walczyć o głosy we wszystkich pozostałych stanach, w których odbędą się jeszcze prawybory, a zamiast tego mają nadzieję, że uda im się podzielić głosy w ten sposób, że Trump nie zdobędzie wszystkich delegatów. Problem polega na tym, że jeśli Cruz i Kasich skorzystają z tak ukierunkowanej kampanii, jeszcze trudniej będzie im pozyskać wystarczające poparcie. Po wtorkowych prawyborach Trumpowi brakuje tylko 284 delegatów, aby zdobyć nominację, podczas gdy Cruz potrzebuje jeszcze 675, a Kasich aż 1084 delegatów. W związku z tym, że do podziału pozostało już tylko 616 republikańskich delegatów, nawet jeśli Cruz czy Kasich zdobędzie wszystkich kandydatów w pozostałych stanach, ich liczba nie będzie wystarczają duża, aby zapewnić im automatyczną nominację. Ich strategia zakłada tym samym, że Trumpowi nie uda się zdobyć wymaganych 1237 delegatów, a tym samym nie uzyska on nominacji w czasie odbywającej się w lipcu konwencji Partii Republikańskiej. Ryzyko polega jednak na tym, że jeśli to właśnie Cruz lub Kasich zostanie kandydatem republikanów, Trump prawdopodobnie wystartuje w wyborach jako kandydat niezrzeszony, co doprowadzi do podziału głosów i niemalże zagwarantuje, że Partia Republikańska nie wygra listopadowych wyborów prezydenckich.
Jeśli chodzi o Partię Demokratów, w czasie wtorkowych prawyborów Clinton zdobyła 206 delegatów, Bernie Sanders natomiast 146 delegatów - większość udało mu się pozyskać jedynie na Rhode Island, gdzie zdobył 13 delegatów. Prawybory w Pensylwanii dostarczyły kolejnego przykładu na to, jak demograficznie zróżnicowane są grupy wyborców głosujących na Clinton i Sandersa. Podobnie jak w Nowym Jorku, Clinton wygrała głównie w gminach miejskich, największą przewagę zdobywając w obszarach sąsiadujących z Pittsburghiem oraz Filadelfią. W pozamiejskich gminach, w których Clinton wygrała, rywalizacja między nią a Sandersem była zażarta, o zwycięstwie Clinton zadecydowały niewielkie różnice, w niektórych lokalizacjach dotyczące kilkunastu głosów. Sanders nadal cieszy się dużą popularnością wśród białych przedstawicieli klasy robotniczej, członków pokolenia Y, spada jednak liczba delegatów, których udaje mu się pozyskać. Zdecydowanie nie stanowi to reguły, ponieważ Sanders odniósł zdecydowane zwycięstwo w Providence, jednak na ogół ma on gorsze wyniki w obszarach miejskich.
Clinton potrzebuje jeszcze tylko 232 delegatów, żeby uzyskać nominację Partii Demokratów, podczas gdy Sanders potrzebuje ich 1045. W związku z tym, że do podziału zostało tylko 1276 delegatów, pozyskanie nominacji przez Sandersa jest możliwe, jednak niezbyt prawdopodobne, ponieważ musiałby on zdobyć wszystkich pozostałych delegatów, co wymaga zdobycia większości głosów we wszystkich pozostałych stanach. Superdelegaci nie będą głosować aż do konwencji Partii Demokratycznej w lipcu, w czasie której ostatecznie zadecydują, który z kandydatów powinien otrzymać nominację.