W zeszły piątek Komisja Sądownicza Izby Reprezentantów USA zatwierdziła w głosowaniu dwa artykuły impeachmentu prezydenta Donalda Trumpa. Po tygodniach przesłuchań Komisja uznała, że Trump dopuścił się nadużycia władzy i utrudniał pracę amerykańskiego Kongresu.

W środę i czwartek członkowie Izby Reprezentantów omawiali argumenty za i przeciw postawieniu prezydenta USA w stan oskarżenia. Transmitowana w telewizji dyskusja trwała do późnej nocy i decyzją szefa Komisji Sądowniczej Jerry'ego Nadlera główne głosowanie nad artykułami zostało przełożone na piątek. Republikanie uznali, że taki zabieg ma na celu przyciągnięcie przed ekrany większej liczby widzów. Niektórzy obecni na sali politycy nie kryli irytacji. Republikanin Doug Collins przyrównał zebranie do "sądu kapturowego".

Za zatwierdzeniem artykułów impeachmentu zagłosowało dwudziestu trzech członków Komisji Sądowniczej, przeciw - siedemnastu. Nadler powiedział, że piątek był "uroczystym dniem". Kolejnym etapem jest głosowanie ogólne w Izbie Reprezentantów.

Jeśli artykuły zostaną zaakceptowane (a prawdopodobnie tak się stanie), proces impeachmentu przeniesie się do Senatu. Senator Mitch McConnell przekonuje jednak, że szanse na usunięcie Trumpa ze stanowiska prezydenta są "zerowe". Republikanin ma nadzieję, że wszyscy jego partyjni koledzy zagłosują jednakowo.

McConnell chce, by wszystkie kwestie w sprawie impeachmentu były omawiane z rządem federalnym. Wzbudziło to oburzenie wielu Demokratów, który mówili o "obaleniu konstytucjonalnego porządku" i przypominali, że senatorowie przysięgali "działać bezstronnie". Senator Ted Cruz argumentował, że współpraca Senatu z Białym Domem nie jest zakazana. McConnell dodał, że Demokraci robili tak podczas procesu impeachmentu Billa Clintona.

Innym sojusznikiem Donalda Trumpa jest Lindsey Graham. W wywiadzie dla CNN powiedział z pogardą: "To coś... umrze szybko, a ja zrobię wszystko, by tak się stało."

Demokraci nie mają zbyt wielu opcji. W grę wchodzi opóźnienie przesłania artykułów impeachmentu do Senatu do czasu, aż rząd federalny zacznie stosować się do nakazów sądowych i współpracować z Izbą Reprezentantów. Co więcej, kluczowi świadkowie, którzy odmówili złożenia zeznań w ramach dochodzenia, mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności karnej.

Trump zdaje się nic nie robić sobie z nadchodzącego procesu. Dziennikarzom mówi, że zamierza zdać się na McConnella i Grahama. Obaj senatorowie wciąż powtarzają, że będą dążyć do tego, by proces był możliwie jak najkrótszy, jednak sam prezydent nie ma nic przeciwko słuchaniu zeznań świadków. Wyraził nawet chęć pojawienia się podczas przesłuchania informatora, który przekazał sprawozdanie dotyczące rozmowy telefonicznej z władzami Ukrainy.

W międzyczasie Fox News opublikowało nowy sondaż. Według niego 50% wyborów w całym kraju chce impeachmentu Trumpa i pozbawienia go funkcji głowy państwa. Ta statystyka nie zmieniła się od października. 53% badanych uważa, że prezydent Stanów Zjednoczonych nadużył swojej władzy, 48% twierdzi, że utrudniał pracę Kongresu, zaś 45% wierzy, że jest łapówkarzem. Pocieszające dla Trumpa jest to, że poparcie dla niego wzrosło od października o 3% do 45%.