W poniedziałek, 26 września, odbyła się pierwsza debata prezydencka poprzedzająca tegoroczne wybory, w której wzięli udział kandydatka na prezydenta Partii Demokratów - Hillary Clinton - oraz kandydat Partii Republikańskiej - Donald Trump. Debata była kulminacyjnym etapem okresu wzrastającego w ostatnich miesiącach napięcia związanego w wyborami prezydenckimi. Obejrzało ją 84 mln widzów, co sprawiło, że okazała się najchętniej oglądaną przez wyborców debatą prezydencką w historii Stanów Zjednoczonych. Poprzedni rekord został zanotowany w czasie debaty, w której wzięli udział Jimmy Carter i Ronald Reagan w 1980 roku - przyciągnęła ona przed telewizory niemal 81 mln widzów.

Moderatorem debaty pomiędzy Hillary Clinton i Donaldem Trumpem był dziennikarz Lester Holt, który odpowiadał za wybór sześciu tematów, na temat których mieli rozmawiać kandydaci na prezydenta. Tematy były podzielone na trzy następujące grupy: "Kierunek, w którym podąży Ameryka", "Osiąganie dobrobytu" oraz "Bezpieczeństwo Ameryki". Druga grupa tematów poruszała kwestie polityki gospodarczej, grupa trzecia natomiast zawierała pytania dotyczące bezpieczeństwa narodowego oraz polityki zagranicznej.

Niekwestionowanym zwycięzcą poniedziałkowej debaty była Hillary Clinton. W przeciągu zaledwie dwóch dni od wydarzenia jej poparcie w sondażach znacząco wzrosło - według sondażu przeprowadzonego przez CNN 62% widzów jest zdania, że sekretarz Clinton lepiej niż Trump zrozumiała kwestie poruszone w czasie debaty. Mało prawdopodobne wydaje się to, że widzowie nagle zmienili zdanie odnośnie proponowanego przez nią programu, ponieważ w czasie całej tegorocznej kampanii wyborczej przedstawiała ona swoje poglądy na sprawy ekonomiczne i społeczne w sposób niezwykle konsekwentny. Wyborców najprawdopodobniej przekonały jej postawa, wytrwałość i jasność wypowiedzi, które zdecydowanie odróżniały jej wystąpienie od prezentacji Trumpa.

Dla Trumpa najbardziej udany był sam początek debaty, w czasie którego wygłosił on mowę skierowaną do pracowników fizycznych. Przedsiębiorca zaatakował Clinton za to, że chociaż wcześniej popierała Partnerstwo Transpacyficzne, teraz jest mu przeciwna. Obie partie krytykowały Partnerstwo Transpacyficzne w związku z obawami, że doprowadzi ono do przeniesienia wielu miejsc pracy ze Stanów Zjednoczonych za granicę. Senator Bernie Sanders, dla przykładu, wyraził swój niepokój co do tego, że Partnerstwo Transpacyficzne doprowadzi do zwiększenia konkurencji w obrębie wszystkich grup pracowników wchodzących w skład krajowej siły roboczej. Główny argument Trumpa mówił o tym, że chociaż Clinton zajmuje się polityką od 30 lat, nigdy nie znalazła sposobu na pobudzenie amerykańskiej gospodarki. W dużym skrócie, biznesmen obwiniał Clinotn za niemal wszystkie porażki Stanów Zjednoczonych, które miały miejsce w ostatnich kilku dekadach.

Już po kilku pierwszych minutach debaty stało się jasne, że Trump nie był do niej wystarczająco dobrze przygotowany. Widzowie mogli zauważyć, że stale przedstawiał zmyślone fakty z przeszłości Clinton i swojej własnej, a także nieprawdziwe historie związane z swoimi poglądami politycznymi. Dla przykładu, Trump poparł stosowaną przez nowojorską policję metodę "Stop and Frisk" (ang. zatrzymać i przeszukać), która pozwalała funkcjonariuszom na zatrzymanie i przeszukanie przechodniów, którzy mogliby posiadać broń lub towary pochodzące z przemytu. W 2013 roku ta metoda została uznana za sprzeczną z konstytucją mimo protestów Trumpa, w których przekonywał on, że jest ona całkowicie legalna. Kandydat na prezydenta zaprzeczył jakoby miał powiedzieć, że globalne ocieplenie jest jedynie stworzoną przez Chiny mistyfikacją (chociaż w rzeczywistości istnieją dowody na to, że tak właśnie powiedział). Zdementował również pogłoski mówiące o tym, że był przeciwnikiem prezydentury Baracka Obamy ze względu na jego pochodzenie (birther) i uważał, że Obama, jako Afroamerykanin, nie powinien ubiegać się o prezydenturę. W czasie debaty Trump wyraźnie powrócił do swojego typowego stylu: Kiedy stawało się jasne, że nie może konkurować z Clinton opierając się na faktach lub prezentując własne pomysły, uciekał się do zastraszania i osobistych ataków. Na tym etapie kampanii prezydenckiej taka taktyka z pewnością nie przysporzy mu nowych wyborców.

Sekretarz Clinton pozostała niewzruszona, a także po raz kolejny udowodniła, że posiada odpowiednie kwalifikacje do zostania prezydentem. Nie atakowała Trumpa, ale krytykowała jego poglądy polityczne (lub ich brak). Kiedy Trump zarzucił jej, że przerwała swoją kampanię prezydencką, żeby mieć czas na przygotowanie się do debaty, sekretarz Clinton odpowiedziała mu w następujący sposób:

Wygląda na to, że Donald właśnie skrytykował mnie za przygotowanie do tej debaty. To prawda, przygotowałam się do niej. Wiecie, do czego jeszcze się przygotowałam? Do zostania prezydentem.

Kolejna debata prezydencka odbędzie się 9 października. Niezwykle interesujące będzie to, czy Trumpowi tym razem uda się dobrze przygotować do spotkania z Sekretarz Clinton.