Do czwartku inwestorzy mieli szansę zareagować na opublikowany przez Campbell Soup
Po środowym zamknięciu spółka opublikowała swój raport kwartalny, z którego wynika, iż rozszerzenie jej oferty o świeże produkty nie było najlepszym pomysłem. Przychód spółki wyniósł w drugim kwartale 1,69 mld USD, a przez większość tego czasu jej zysk na akcję wynosił 0,46 USD. Wynik ze sprzedaży był zgodny z szacunkami analityków i praktycznie taki same jak rok temu. Zysk netto był natomiast niższy niż oczekiwane 0,50 USD za akcję, co stanowi 6%-owy spadek w porównaniu z drugim kwartałem 2015 roku.
Świeże produkty mają z pewnością pozytywny wpływ na zdrowie ludzi, ale okazały się być niekorzystne dla działalności Campbell Soup.
Zatem co stanowiło największy problem? Okazuje się, że marchewki! Spółka oświadczyła, iż to właśnie one były głównym powodem problemów, z którymi zmagała się CPB w czwartym kwartale swojego roku obrotowego. Dział "świeżych produktów" spółki, który zajmuje się sprzedażą różnych produktów oraz pakowanych artykułów konsumpcyjnych, odnotował 5%-owy spadek sprzedaży, czego powodem były problemy związane z dostawą. Campbell Soup ogłosiła, iż ujęła w księgach odpis z tytułu utraty wartości w wysokości 141 mln USD, co stanowi odzwierciedlenie problemów, jakie napotkała firma po nabyciu Bolthouse Farms w 2012 r., dzięki której rozpoczęła ona sprzedaż świeżych produktów.
Raport kwartalny nie spodobał się inwestorom, którzy przez cały dzień wyprzedawali swoje udziały w spółce. Notowania Campbell Soup runęły w czwartek w dół i na zamknięciu ceny akcji spółki były o 6% niższe. Presja na sprzedaż była obecna cały dzień, a wolumen obrotu znacznie przekroczył średnią.
Zatem mogłoby się zdawać, że kolejnym celem spółki będzie poprawa sytuacji w dziale świeżych produktów i udowodnienie inwestorom, że firma potrafi opanować tę sytuację. Jednak liczby mówią same za siebie i bardziej prawdopodobne jest, że będzie musiał minąć jeszcze jeden kwartał zanim gracze ponownie zaufają Campbell Soup.