Ford Motor Company
Dnia 16 sierpnia Ford opublikował na swojej stronie oświadczenie, w którym wyraża "zamiar posiadania w 2021 r. dużej liczby w pełni autonomicznych samochodów na wysokim poziomie automatyzacji, tj. na Poziomie 4 według klasyfikacji SAE (Society of Automotive Engineers) w komercyjnej eksploatacji w usłudze transportu pasażerskiego (ride-hailing) bądź w usłudze wspólnych przejazdów (ride-sharing)". Oświadczenie Forda pokazuje, jakie wartości napędzają jego działania, a także co jest naprawdę ważne dla spółki: innowacje, technologia, bezpieczeństwo oraz praktyki zgodne z aspektami społecznymi i środowiskowymi. Wiceprezes wykonawczy Forda oświadczył, że spółka od 10 lat prowadzi prace nad wyprodukowaniem samoprowadzących się samochodów. Producent upublicznił również informacje na temat swoich inwestycji w i współpracy z czterema przedsiębiorstwami z Doliny Krzemowej, w tym ze spółką Velodyne zajmującą się produkcją czujników światła, z SAIPS z branży widzenia komputerowego oraz uczenia maszynowego, z Nirenberg Neuroscience zajmująca się maszynowymi systemami wizyjnymi oraz ze spółką technologiczną Civil Maps. Publikując te informacje Ford pokazał, że wciąż walczy o pozostanie w czołówce spółek z sektora technologii mobilnych, nawet jeśli tacy giganci jak Tesla

The Wall Street Journal opublikował artykuł pt. "Ford developing fully driverless car" (Ford pracuje nad autonomicznymi samochodami), który podsumowuje oświadczenie spółki. Artykuł w pozytywnym świetle przedstawia plan Forda jako taktyczny ruch w technologicznym wyścigu zbrojeń w przemyśle samochodowym. Natomiast tekst zamieszczony na łamach Business Insider pt. "Why Ford's driverless car plan is a little sad" (Czemu plan Forda dotyczący autonomicznych samochodów jest nieco żałosny) miał bardziej neutralny ton i ostrzega spółkę, że jego prototyp wydaje się nudny. Artykuł zwraca uwagę na to, że pojawienie się autonomicznych samochodów znacznie naruszy pozycję tradycyjnego samochodu jako symbolu wolności i radości z jego prowadzenia.
Jednakże wiadomość od Forda powinna być dobra dla tych konsumentów, którzy z podekscytowaniem przyglądają się nowym technologiom w przemyśle motoryzacyjnym. Ale jak zapatrują się na to inwestorzy spółki? Ostatnio relacje między Fordem a Wall Street są dość trudne. Obecnie cena akcji Forda to 12,50 USD, co stanowi ogromny 21% spadek z 15,84 USD, czyli najwyższej wartości odnotowanej w ciągu ostatnich 52 tygodni. Wyniki Forda nie są aż tak złe, żeby usprawiedliwiały ten spadek notowań. Fakt, zyski za drugi kwartał bieżącego roku były o 0,08 USD niższe niż oczekiwali analitycy i prognozy na przyszłość były ostrożne, ale notowania Forda, po opublikowaniu raportu kwartalnego w lipcu, runęły w dół aż o 10%. I odwrotnie, gdy w pierwszym kwartale tego roku Ford poinformował o najwyższym dochodzie brutto w historii oraz opublikował pozytywne prognozy, inwestorzy wykupili jedynie wystarczającą ilość akcji, aby wypchnąć jej cenę powyżej 14 USD. Następnie jednak ich zapał zmalał i zaczęli akcje wyprzedawać, aż ich cena zmalała do 13 USD. Nawet kiedy S&P bił ostatnio nowe rekordy, notowania Forda stały w miejscu. Zatem wygląda na to, że w 2016 r. relacja Forda z Wall Street to karanie spółki za złe wyniki i obojętność inwestorów za dobre, co sprawia, że firma nie stanowi zbyt obiecującej inwestycji.

Pod względem technologicznych innowacji i wsparcia akcjonariuszy Ford radzi sobie nieźle. Od 2012 r. roku powoli, aczkolwiek systematycznie, podnosi swoją dywidendę. Obecnie wynosi ona 4,8%, a wskaźnik cena do zysku dla jego akcji wynosi mniej niż 6. Z drugiej jednak strony, sprzedaż Forda w sierpniu spadła nie tylko w porównaniu z zeszłym rokiem, ale i z lipcem. Zdaje się, że notowania Forda znajdują się w trendzie bocznym. Fakt, że spółka znajduje się w takiej bessie oznacza, że jej akcje przyciągać będą jedynie inwestorów korzystających ze strategii "kupuj i trzymaj", z tym że w tym przypadku na zawsze.
Autor artykułu zajmuje długą pozycję w akcjach F.