Elon Musk, miliarder i filantrop, znany jest z tego, że jest ciągle zajęty. Jest przecież CEO SpaceX, która ostatnio wysłała rakietę w kosmos i poważnie przymierza się do kolonizacji Marsa, a także dowodzi Teslą (TSLA  ), która ma zamiar zrewolucjonizować przemysł motoryzacyjny, pokazując, że auta elektryczne mogą mieć przy okazji zawrotne osiągi.

Obie swoje firmy Musk wypromował ostatnio wysyłając Teslę Roadster w kosmos, jednak nie tylko to miliarder rodem z Republiki Południowej Afryki miał ostatnio na głowie, bo sporo mówi się ostatnio o jeszcze innym dziele Muska, czyli The Boring Company.

"Nudna" firma, bo tak by się ona nazywała po polsku, zajmuje się kopaniem tunelów pod miastami, które mają być przyszłością transportu. Pojazdy mają się w nich poruszać na specjalnych szynach z prędkością 200 km/h.

Jednak główny cel firmy nadal pozostaje melodią przyszłości. Znacznie bardziej aktualny i przyziemny sposób na zarobek The Boring Company znalazło pod koniec 2017 roku, kiedy to do sprzedaży trafiły... najzwyklejsze czapki z daszkiem z logiem firmy. Wyprodukowano 50 tysięcy sztuk, każdy za 20 dolarów, a Musk zapowiedział, że jeśli sprzedadzą się wszystkie, to następnie do sprzedaży trafi miotacz ognia.

Jak można było się spodziewać, czapki rozeszły się w mgnieniu oka. A Musk dotrzymał słowa, więc do sprzedaży trafił miotacz płomieni The Boring Company, i to w gruncie rzeczy nie tak drogo, bo za jedyne 500$. I znów Musk mógł odtrąbić sukces, bo szybko sprzedał wszystkie 20 tysięcy sztuk, zarabiając 10 milionów dolarów.

Jeśli jeszcze nie zapytaliście, to na pewno teraz spytacie: ale czy to w ogóle jest bezpieczne? Cóż, jak w każdej sprawie, zależy której strony na to spojrzymy.

Sam Musk wygląda, jakby całą sprawą się dobrze bawił. Do miotacza ognia dodaje gaśnice Boring Company, oczywiście ze względów bezpieczeństwa. Na Twitterze niezbyt poważnie komentuje sprawę sprzedaży, umieszczając filmiki, na których używa miotacza, sugerując, żeby nie robić tego w domu, czy mówiąc, że stworzył broń na apokalipsę zombie. Innym razem żartobliwie zaznacza, że miotacz na pewno ,,ożywi" każdą imprezę. Musk zapytany o niebezpieczeństwo związane z użyciem takiego narzędzia, odpowiedział, że ,,miotacz ognia to fatalny pomysł... chyba, że lubisz zabawę".

Jednak nie wszystkim było do śmiechu. Już przed sprzedażą przed takimi pomysłami ostrzegał rząd USA i wielu wpływowych polityków. Najzacieklej z miotaczami Muska starał się walczyć Demokrata z Kalifornii, Miguel Santiago, który próbował nawet zablokować sprzedaż, tłumacząc, że jest oburzony i nie może zrozumieć, jak można być tak ,,nieczułym", zwłaszcza w sezonie pożarów lasów, które w tym roku były wyjątkowo groźne.

Na tez zarzuty Musk i rzecznik The Boring Company odpowiadają, że w porównaniu z tym, co można legalnie zakupić na Amazonie, ich miotacz jest jedynie zabawką i jego zasięg to jedynie około 3 metry, przez co niektórzy internauci sugerowali, że to jedynie podrasowana wersja lampy lutowniczej. Ponadto, przez regulacje prawa amerykańskiego, miotacz będą mogli posiadać jedynie obywatele powyżej 18 roku życia.

Jak więc widać, w przerwach od kopania tuneli The Boring Company i Elon Musk potrafią przy okazji nieco rozgrzać rynek kontrowersyjnym produktem, a przy okazji nieco zarobić. Na pewno w przyszłości można się spodziewać od południowoafrykańskiego miliardera podobnych PRowych zagrywek, bo, jak sam podkreśla, zrobił to tylko w ramach hobby.