CEO Tesli (TSLA) przez chwilę zapomniał, ile zawdzięcza Amerykanom i amerykańskim podatnikom. Musk chwali Chiny, gani za to Stany Zjednoczone. Słowa Elona dla niektórych mogą być istotne w kontekście rywalizacji amerykańsko-chińskiej.
Dyrektor generalny znanej na całym świecie marki ubolewał nad "samozadowalającą się" mentalnością Amerykanów jednocześnie wychwalając "inteligentnych" i "ciężko pracujących pracowników" w Chinach w najnowszym wywiadzie dla Automotive. Na celowniku znalazły się konkretne stany - Nowy Jork i Kalifornia, które... były bardzo hojne w ulgach podatkowych i łatwo dostępnym kredytowaniu dla firmy. Na pytanie o pozycję Chin w kontekście pojazdów elektrycznych Musk wyraził się jasno, że jego zdaniem Chiny rządzą, a podbudowa do rozwoju technologii pojazdów elektrycznych jest tam doskonała. Chińczycy faktycznie nie odstawali od Amerykanów w pomocy w rozwoju bardzo nowoczesnej wtedy idei aut elektrycznych. W zeszłym roku chińscy urzędnicy rządowi pomogli Tesli w zabezpieczeniu pożyczek o wartości około 1,6 miliarda USD na budowę i rozpoczęcie produkcji pojazdów w nowej fabryce firmy w Szanghaju. W tym roku samorząd Szanghaju pomógł Tesli w szybkim powrocie do normalnej działalności w jej nowej fabryce, po tym, jak region został dotknięty epidemią Covid-19. Musk zauważa też jednak, że firma nie otrzymała tak dużej pomocy od rządu w Chinach, jak firmy krajowe, ale nie widzi w tym nic dziwnego. Z drugiej strony Musk całkiem niedawno wyrażał pogardę dla komunizmu, który wciąż, w futurystycznej formie, ale w Chinach istnieje.
Co więcej, według twórcy SpaceX wśród amerykańskich producentów samochodów "Tesla uzyskała najmniejsze wsparcie rządowe ze wszystkich firm z branży automotive". Takie wsparcie miało miejsce jeszcze za prezydentury Obamy i udzielone zostało przez Departament Energii. Departament przyznał Tesli pożyczkę w wysokości 465 milionów USD na utworzenie fabryki montażu pojazdów w Fremont w Kalifornii i rozpoczęcie produkcji jej flagowego elektrycznego sedana, Modelu S. Firma spłaciła ją wraz z odsetkami i to już w maju 2013 roku, dziewięć lat przed terminem. Pieniądze te były jednak niewielkie w porównaniu z dziesiątkami miliardów pożyczek w ramach TARP, które zostały przeznaczone na ratowanie innych amerykańskich przedsiębiorstw podczas kryzysu finansowego z 2008 roku. Według analizy Los Angeles Times pomoc rządu dla Tesli w USA przekroczyła 4,9 miliardów USD. Sam stan Nowy Jork wydał 959 milionów USD na fabrykę paneli słonecznych w Buffalo, obecnie użytkowaną przez Teslę, ale w zamian za 1000 wysoko płatnych miejsc pracy w branży technologicznej i produkcyjnej. To się jednak może nie wydarzyć, bo Tesla już raz przedłużyła termin na spełnienie warunku.
Interesującym faktem związanym z Teslą jest jej kapitalizacja na giełdzie, która ostatnio bije wszelkie rekordy. Automotive News zapytał CEO, co się dzieje z rosnącą ceną akcji Tesli, która w tym roku wzrosła o ponad 240%, i czy Musk czuje potrzebę spełnienia oczekiwań inwestorów. Musk sprzeciwił się jednak takiej ocenie, stwierdzając: "Nie warto próbować dogadzać inwestorom. Ostatecznie, jeśli produkujesz świetne samochody, a firma ma zdrowe fundamenty i tworzy wspaniałe produkty, inwestorzy będą zadowoleni. Jeśli będziesz wytwarzać kiepskie produkty, Twoi klienci będą niezadowoleni, i inwestorzy też". CEO udzielił też rady wszystkim przedsiębiorcom, by porzucili sztuczki marketingowe na rzecz udoskonalenia swojego produktu. Według niego sprzedaż samochodów przez internet i dostarczanie samochodów bezpośrednio do konsumentów, w miejsce tradycyjnych dealerów, stanie się standardem w post-pandemicznej rzeczywistości. Tesla przechodzi obecny kryzys wyjątkowo suchą stopą. Firma odnotowała spadek sprzedaży jedynie o 5%, podczas gdy inni producenci samochodów mierzą się ze spadkiem na poziomie 30%. Słowa Muska mogą bardziej niż mu się zdaje pozycjonować słabnącą pozycję USA względem Chin, ale czy tak będzie? Zmienność zdania stawia pod znakiem zapytania ich powagę.