Rok 2018 stanowił kamień milowy w procesie rozwoju branży marihuany, głównie z uwagi na pełną legalizację rekreacyjnej marihuany w Kanadzie, która dzięki liberalizacji przepisów, wpuściła 'chwasty' na czerwony dywan. Akcje spółek z branży oraz powiązane, stały się popularnym przedmiotem spekulacji. Przemysłowi marihuanowemu nie grozi jeszcze wyginięcie, ale co się stanie, kiedy Stany Zjednoczone pójdą w ślady Kanadyjczyków i zrobią krok naprzód?
W USA obecnie dwie trzecie stanów zalegalizowało marihuanę do zastosowań leczniczych, a 10 z nich zezwoliło na wykorzystanie jej dla użytku własnego. Pomimo tego postępu, marihuana pozostaje nadal tylko narkotykiem na poziomie federalnym tzn. że jej stosowanie jest całkowicie zabronione i nielegalne poza zastosowaniami medycznymi. Komentatorzy zadają pytanie, kiedy się to zmieni?
Póki co przepis utknął na poziomie administracyjnym. Z ankiet społecznych z ostatnich kilkunastu miesięcy płynie wniosek, że dwie trzecie społeczeństwa opowiada się za legalizacją marihuany (która i tak powszechnie jest dostępna). To znacząca różnica w porównaniu do wyników choćby z 2005 roku, gdy 'ZA' opowiadał się co trzeci obywatel Stanów Zjednoczonych.
Czy 2019 rok będzie tym, w którym w końcu USA zalegalizuje przepisy dając branży możliwość rozwoju? Analitycy sugerują, że jest to mało prawdopodobne, ponieważ istnieje kilka mało przyjaznych czynników.
Po pierwsze, Kongres nie skłanie się obecnie ku reformom, wynika to również z obecnego składu rządu USA, gdzie senat i prezydent są po stronie Republikanów, którzy wyrażają bardziej negatywny pogląd na temat marihuany, niż ma to miejsce po drugiej politycznej stronie.
Ponadto Marihuana nie jest wystarczająco polaryzującym problemem, aby pojawiła się potrzeba, żeby coś zmienić. Choć poparcie dla marihuany poprawiło się w ciągu ostatnich dwóch dekad, jej znaczenie w hierarchii waszyngtońskich urzędników wysokiego szczebla, nie zmieniło się szczególnie. W istocie jest to temat problemowy, wywołujący dużo emocji, stąd też politycy z chęcią zamiatają go pod dywan, obawiając się zajęcia stanowiska po jednej stronie, aby nie stracić poparcia po drugiej.
Są jeszcze kwestie podatkowe - marihuana jako substancja typu 'schedule' (procesowana) podlega pod sekcję 280E kodeksu podatkowego w Stanach Zjednoczonych, co oznacza, że przedsiębiorcy zajmujący się sprzedażą produktu, który nie jest w pełni zalegalizowany, napotykają utrudnienia i ograniczenia w zakresie odliczeń podatkowych.
Krótko mówiąc, projekt legalizacji raczej nie znajdzie się na biurkach kongresmanów w 2019 r. - ale możliwe, że w 2020 r. nastąpi postęp w tym zakresie, zwłaszcza, że to rok wyborów prezydenckich i trzeba będzie coś obiecać. Pojawiają się już pierwsze sygnały - kilka dni temu ubiegająca się o nominację z ramienia Partii Demokratycznej w przyszłorocznych wyborach, senator Kamala Harris, oznajmiła, że popiera legalizację marihuany w całym terytorium Stanów Zjednoczonych. Podobną deklarację złożył inny demokratyczny senator Cory Brooker, zapowiadając starania o legalizację 'chwastu' na poziomie federalnym.