Branża paliwowa to jeden z bardziej poszkodowanych przed pandemię rynków. Patrzy ona jednak z bardzo umiarkowaną nadzieją na rok 2021.
Brytyjski gigant energetyczny BP (BP) poinformował opinię publiczną we wtorek o gorszej niż oczekiwano całorocznej stracie netto po burzliwych 12 miesiącach, w których światowy przemysł naftowy i gazowy stanął w obliczu pandemii wywołanej COVID-19. Firma naftowo-gazowa z siedzibą w Wielkiej Brytanii odnotowała całoroczną stratę w wysokości 5,7 miliardów USD, w porównaniu z zyskiem netto w wysokości 10 miliardów USD za rok podatkowy 2019. Oczekiwania rynku były bardziej pozytywne. Analitycy ankietowani przez Refinitiv oczekiwali całorocznej straty netto w wysokości 4,8 miliarda USD. Co ciekawe, nie przez cały rok firma odnotowywała tak wybitne straty. Koncern paliwowy odnotował zysk netto w czwartym kwartale w wysokości 115 mln USD, nie spełniając jednak oczekiwań analityków na poziomie 285,5 mln USD. Spółka twierdzi, że na całoroczne wyniki wpłynęły również niższe ceny ropy i gazu, koszty związane z poszukiwaniem nowych źródeł surowców energetycznych, presja na marże rafineryjne oraz obniżony popyt. Firma jest przekonana, że trwająca pandemia koronawirusa będzie nadal wpływać na jej wydajność. Według Bernarda Looneya, dyrektora generalnego BP to najgorsza recesja od lat 40-tych XX wieku. Co więcej, popyt na paliwo spadł o 14%, a sektor lotniczy skurczył się o połowę. Najnowsze dane po raz pierwszy od dawna pokazują jednak umiarkowany optymizm na horyzoncie z uwagi na rosnące ceny surowców.
Przemysł naftowo-gazowy w zeszłym roku wpadł w dość głęboki dołek, ponieważ pandemia koronawirusa zbiegła się z historycznym szokiem popytowym, spadającymi cenami surowców, bezprecedensowymi spadkami i dziesiątkami tysięcy zwolnień. Według szefa Międzynarodowej Agencji Energetycznej może stanowić nawet najgorszy rok dla rynku ropy w historii. Największe światowe koncerny naftowe i gazowe starają się go pozostawić w "niebycie pamięci", wskazując zamiast tego na perspektywę ożywienia gospodarczego w 2021 roku oraz mając nadzieję na ożywienie popytu na paliwa w nadchodzących miesiącach. W opinii Looneya spółka BP nadal radziła sobie naprawdę dobrze, doceniając przede wszystkim pracowników oraz fakt, że zadłużenie netto nie przekroczyło poziomu 39 miliardów USD. Dług netto BP spadł o 1,4 miliarda USD w czwartym kwartale poprzedniego roku i 6,5 miliarda w całym roku, osiągając oczekiwane 39 miliardów dolarów. Władze brytyjskiej spółki są przekonane, że firma jest na najlepszej drodze do osiągnięcia długu netto w wysokości 35 miliardów dolarów. Patrząc w dłuższej perspektywie na giełdowe zmagania spółki cena akcji firmy wzrosła o około 6% od początku roku, niemniej w zeszłym roku spadła o bagatela 46%.
By oceniać tego typu spółkę, warto zerknąć jak w ostatnim czasie radziła sobie ropa naftowa. Międzynarodowe kontrakty terminowe na ropę Brent oscylowały we wtorkowy poranek wokół ceny 56,85 USD za baryłkę, co oznacza wzrost o około 0,9%, podczas gdy kontrakty futures na ropę US West Texas Intermediate osiągnęły poziom 54,11 USD, czyli około 1% więcej. Ceny ropy od początku stabilnie rosną, czemu sprzyjały ciągłe cięcia produkcji i masowe wdrożenie szczepionek przeciwko COVID-19. Jednak główni władni na tym rynku, w tym IEA i OPEC, ostrzegają, że prognozy dla rynku ropy naftowej w 2021 roku są nadal niejasne z uwagi na pełzający w wielu krajach lockdown i reżim sanitarny. Wzrost liczby przypadków koronawirusa w ostatnich tygodniach doprowadził do przywrócenia restrykcji i ograniczeń podróżowania w niektórych krajach.