Założyciel i prezes Nikola (NKLA  ) Trevor Milton ustąpił z powodu stawianych mu zarzutów dotyczących wprowadzania inwestorów w błąd. Nagła rezygnacja Miltona nastąpiła niedługo po tym, jak firma Hindenburg Research ujawniła niekorzystny raport na temat działalności Nikoli.

Po ujawnieniu tej wiadomości, akcje spółki potaniały na giełdzie o blisko 20%. Milton w oświadczeniu na Twitterze napisał "Nikola jest naprawdę w mojej krwi i zawsze będzie, a uwaga powinna być skupiona na firmie i jej misji zmieniającej świat, a nie na mnie". Komentatorzy wskazują, że rezygnacja prezesa była "krokiem trudnym, ale koniecznym", ponieważ firma znalazła się w 'polu karnym' i traci zaufanie Wall Street. Miejsce Miltona zajął Stephen Girsky - człowiek, który kierował spółką specjalnego przeznaczenia (SPAC) - VectoIQ Acquisition, która wprowadziła Nikolę na giełdowy parkiet, obecnie członek zarządu Nikoli i były wiceprezes GM. W oświadczeniu Girsky podziękował Miltonowi za jego "wizjonerskie przywództwo i znaczący wkład w rozwój Nikoli od czasu jej powstania".

Tymczasem General Motors (GM  ), oświadczył w poniedziałek, że podtrzymuje porozumienie z Nikolą pomimo rezygnacji Miltona. "Będziemy współpracować z Nikolą, aby domknąć transakcję ogłoszoną prawie dwa tygodnie temu". Zgodnie z zawartą umową General Motors ma pomóc Nikoli w rozwoju i budowie nowych pojazdów, przejmując 11% udziałów w motoryzacyjnym start up'ie. Akcje GM traciły w poniedziałek prawie 5%.

Przeczytaj tez: Czy Nikola ma w ogóle szanse na sukces?

Wspomniany raport od Hindenburga o wymownym tytule "Nikola: Jak przekształcić ocean kłamstw w partnerstwo z największym producentem samochodów w Ameryce" podobno skłonił amerykańską Komisję Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) do zbadania zarzutów i przeprowadzenia kontroli w spółce. Osobne postępowanie ma ponoć prowadzić Departament Sprawiedliwości. Twitter plotkował nawet o tym, że aresztowano Miltona, jednak informacja ta nie znalazła oficjalnego potwierdzenia.

Hindenburg napisał w poniedziałek, że rezygnacja Miltona nie wystarczy, aby uratować firmę. "Uważamy, że to dopiero początek rozwikłań Nikoli" oraz, że "General Motors powinien dokładnie ocenić potencjalne długoterminowe szkody dla swojej 112-letniej marki, podtrzymując fuzję się z firmą Nikola".

Przypomnijmy, że akcje Nikola wystrzeliły w kosmos, gdy firma weszła na giełdę w procesie odwrotnej fuzji ze spółką typu SPAC prowadzoną przez Girsky'ego na początku czerwca, co zbiegło się z bardzo spekulacyjnym wzrostem akcji Tesla. W szczytowym momencie ceny zamknięcia, wynoszącym 79,73 USD w dniu 9 czerwca, kapitalizacja rynkowa firmy Nikola wyniosła 28,8 mld USD (to więcej niż Ford!), a majątek jej prezesa posiadającego 35% firmy, zgodnie z dokumentami regulacyjnymi - był wart (na papierze) 9 miliardów USD. Szybującą w stratosferze firmę 'zestrzelił'' wspomniany raport Hindenburga kwestionujący możliwości technologiczne Nikoli, przed którym firma w wydanym kilka dni później oświadczeniu, nie potrafiła konstruktywnie się obronić.

Milton, podobnie jak właściciel Tesli - Elon Musk, sprytnie wykorzystał media społecznościowe w nakręceniu promocji swojej firmy, uwodząc inwestorów i klientów do tego stopnia, że w czerwcu - na fali histerii tłumu - przeprowadzono rezerwacje na pick up'a Badger, który ma trafić do sprzedaży w 2022 roku, gdzie potencjalni pierwsi nabywcy mieli wpłacić po nawet 5000 USD zaliczek, nie widząc nawet prototypu pojazdu.

Mam wrażenie, że historia Nikoli zmierza w kierunku wyrafinowanego medycznego oszustwa Theranosa z Elizabeth Holmes w roli głównej. Gdy w 2014 roku Holmes była na szczycie, okrzyknięta przez "Forbesa" najmłodszą miliarderką na świecie, Trevor Milton zakładał firmę Nikola z zamiarem dokonania przełomu w motoryzacji. W dwa lata później, gdy prawda wyszła na jaw, Theranos był już nic nie warty. Nikolę prawdopodobnie czeka podobny los.