Hillary Clinton to postać od dawna obecna w amerykańskiej polityce. Urodziła się w 1947 r., jest absolwentką Yale Law School. Jako pierwsza dama u boku Billa Clintona walczyła o prawa kobiet oraz rozszerzenie ubezpieczeń zdrowotnych. W 2000 r. została wybrana senatorem ze stanu Nowy Jork, a w 2006 r. ponownie zdobyła mandat z dużą przewagą. Po przegranej w prawyborach w 2008 r. z obecnym prezydentem Obamą została sekretarzem stanu w jego gabinecie. Jako sekretarz Clinton znana była na całym świecie z napiętego harmonogramu (odwiedziła 112 krajów w ciągu czterech lat) oraz walki o prawa człowieka, w szczególności kobiet. Ustąpiła ze stanowiska wkrótce po reelekcji Obamy w 2012 r. Obecnie, jako prawdopodobna kandydatka Partii Demokratycznej, Clinton ponownie próbuje zostać pierwszą kobietą-prezydentem USA. Jednak mimo imponujących kwalifikacji w nadchodzących wyborach ma pod górkę ze względu na dziesiątki lat propagandy Republikanów (a nawet i Demokratów) wymierzonej przeciwko Clintonom, podziały wśród młodych wyborców wywoływane przez Berniego Sandersa, dostrzegalny brak charyzmy, a przede wszystkim - aferę mailową, która od początku kładzie się cieniem na jej kampanii.
Jako była pierwsza dama u boku znienawidzonego przez konserwatystów prezydenta, Hillary jest przyzwyczajona do domniemanych skandali i śledztw. Dwa z nich, które prześladują ją do dziś, dotyczą Bengazi i jej prywatnej korespondencji mailowej. 11 września 2012 r. bojownicy zaatakowali amerykański konsulat w Bengazi (Libia), mordując czterech Amerykanów, w tym ambasadora Chrisa Stevensa. Po atakach Republikanie twierdzili, że Clinton nie zapewniła należytej ochrony amerykańskiej bazy i - co gorsza - przedstawiała ataki jako "spontaniczne demonstracje", choć wiedziała, że było inaczej. Późniejsze śledztwo ujawniło, że konsulat nie był odpowiednio przygotowany na atak - jednak podobnie było w przypadku wielu innych instytucji, brak było również jakichkolwiek dowodów na konkretne zaniedbania ze strony Clinton. Drobiazgowe przesłuchania ociepliły nawet wizerunek Clinton w oczach wcześniej niechętnie nastawionych wyborców Demokratów, sfrustrowanych niemającymi końca, drogimi śledztwami Republikanów.
Jednak w związku z aferą Bengazi przeszukano również skrzynkę mailową Departamentu Stanu. 110 wiadomości zawierało tajne informacje, w przeciwieństwie do tego, co wcześniej twierdziła Clinton. Ta sprzeczność stanowi poważną skazę na jej wizerunku jako godnej zaufania kandydatki. Ponadto ujawniono, że Clinton jako sekretarz stanu posługiwała się prywatnym kontem mailowym (z prywatnego serwera zlokalizowanego w Nowym Jorku), co oznacza, że ona i jej pracownicy decydowali, które maile udostępnić śledczym jako służbowe, a które zachować w tajemnicy jako prywatne. Choć Departament Sprawiedliwości na dzień 6 czerwca utrzymywał, że nie zostanie wszczęte postępowanie przeciwko Clinton, dyrektor FBI James Comey oświadczył: "Choć nie znaleźliśmy wyraźnych dowodów na to, że sekretarz Clinton bądź jej współpracownicy celowo złamali przepisy dotyczące obchodzenia się z bardzo wrażliwymi, ściśle tajnymi informacjami, są dowody na to, że byli w tych działaniach niezwykle nieostrożni". Afera mailowa będzie z pewnością ciągnąć się za Clinton przez cały czas trwania kampanii. Jednak w porównaniu z Donaldem Trumpem (prawdopodobnym kandydatem Republikanów) ma ona, pomimo sprzeciwu, jaki budzi, liczne zalety, które należy podkreślić - doświadczenie, kwalifikacje czy właściwe prezydentowi usposobienie to tylko kilka z nich - których jej przeciwnikom brakuje.