Od początku 2022 roku świat zmaga się z najgorszą od dziesięcioleci inflacją i gwałtownie rosnącymi cenami energii. Oczywiście obie te sytuacje tylko się pogorszyły w związku z inwazją Rosji na Ukrainę.
Chociaż Stany Zjednoczone nie są skłonne do wysłania wojsk lądowych ani zapewnienia wsparcia lotniczego, wspierają Ukraińców i nakładają na Rosję dotkliwe sankcje. Najnowszym krokiem jest decyzja prezydenta Joe Bidena o wprowadzeniu zakazu importu rosyjskiej energii.
Obecnie Rosja jest jednym z największych producentów energii na świecie. Odpowiada za 11% produkcji ropy naftowej i zaspokaja ogromną część potrzeb energetycznych Europy za pomocą gazu ziemnego.
Na konferencji prasowej prezydent Biden ostrzegł, że takie posunięcie może doprowadzić do dalszego wzrostu cen paliw. Jak dotąd większość sondaży pokazuje, że Amerykanie są skłonni tolerować wyższe ceny, aby przeciwdziałać rosyjskiej inwazji.
Niektórzy byli zaskoczeni tym posunięciem, gdyż jednym z największych problemów administracji jest inflacja i rosnące ceny paliw. Wiele krajów europejskich poparło to posunięcie, ale robią wyjątek dla importu energii, biorąc pod uwagę zależność ich gospodarek od tego surowca.
Administracja Bidena rozważa różne możliwości obniżenia cen ropy naftowej. Obejmuje to wznowienie negocjacji z Iranem i rozpoczęcie dialogu z Wenezuelą. Oba te kraje są objęte poważnymi sankcjami, co oznacza, że sprzedają ropę z upustem na rynkach światowych. Podobnie rosyjska ropa jest sprzedawana za około 30-40 USD poniżej ceny rynkowej.
Innym ciekawym pomysłem, który został zaproponowany, jest uwolnienie przez USA większej ilości swoich rezerw specjalnych w celu zwiększenia podaży. Jednocześnie Stany Zjednoczone mogłyby kupować kontrakty terminowe na ropę naftową, co również wsparłoby przyszłą produkcję. Jednym z powodów, dla których produkcja nie rośnie tak szybko jak ceny, jest to, że kontrakty terminowe nie wzrosły jeszcze tak bardzo. Ten krok przyniósłby podwójną korzyść - zwiększyłby podaż w najbliższym czasie i produkcję w dłuższym okresie.
Najważniejszy wniosek jest taki, że wkraczamy w nową erę wyższych cen energii. Sankcje nie zostaną złagodzone, dopóki nie dojdzie do zmiany polityki Rosji. Będziemy mieli do czynienia z wieloma skutkami ubocznymi, które ujawnią się dopiero z czasem, ale jedno jest pewne: krajowa produkcja energii wzrośnie.