W zeszłą środę prezydent elekt Donald Trump spotkał się w Trump Tower na Manhattanie z trzynastoma gigantami branży technologicznej. Spotkanie miało charakter zamknięty dla publiczności i prasy, jednakże kilku jego uczestników postanowiło wypowiedzieć się na temat jego przebiegu pod warunkiem, iż pozostaną anonimowi.
Trump postanowił zostawić za drzwiami swój agresywny i burzliwy sposób perswazji, a zamiast tego obrał nową taktykę - schlebianie i otwartość.
"To są naprawdę niesamowici ludzie", stwierdził po spotkaniu i dodał: "Chcemy kontynuować te wspaniałe innowacje. Jesteście jedyni na świecie. Nie ma na tej planecie drugiej takiej grupy osób jak ta w tym pokoju". Wśród uczestników spotkania znaleźli się dyrektor generalny Apple Tim Cook, założyciel Tesli Elon Musk, dyrektor generalny Microsoftu Satya Nadella, dyrektor generalny Amazona Jeff Bezos oraz dyrektor generalny Alphabet Larry Page, jak i IBM - Ginni Rometty.
Prezydent elekt próbował oczywiście przypisać sobie część zasług za niedawny sukces przemysłu technologicznego. Trump stwierdził, że do "odbicia" przyczyniła się jego niedawna wygrana w wyborach prezydenckich oraz nawiązywał do swojego wizerunku jako odnoszącego sukcesy biznesmena. "Chciałbym dodać, że jestem tu, aby wam pomóc. Już teraz radzicie sobie świetnie. I bardzo schlebia mi to "odbicie". Każdy mówi o "odbiciu", więc teraz wszyscy w tym pokoju muszą mnie lubić, chociaż trochę". Jego argument oparty jest na założeniu, że inwestorzy czują się bezpiecznie wobec jego prezydentury i tym samym odpowiednio zwiększyli wielkość swoich inwestycji. Niestety dla Trumpa większość spółek technologicznych pozostaje od czasu wyborów w tyle, a cenom ich akcji bliżej do wartości odnotowanych po spadku notowań, jaki nastąpił dzień po wyborach.
Dwiema najważniejszymi kwestiami omawianymi podczas spotkania były imigracja, która była kluczową częścią kampanii Trumpa, oraz edukacja. Podczas kampanii Trump proponował zakazanie wstępu do kraju muzułmanom, budowę muru na granicy z Meksykiem oraz opowiadał się za niekonstytucyjnym zapisem określanym nazwą "Pokaż mi swoje papiery" (ang. Show Me Your Papers). Menedżerowie spółek technologicznych byli, co zrozumiałe, zaniepokojeni wizją zakazu imigracji, gdyż w znacznym stopniu polegają oni na możliwości przewidywania bądź tworzenia nowych trendów, co z kolei wiąże się ze sprowadzaniem talentów z innych krajów. Satya Nadella, dyrektor generalny Microsoftu, był pierwszym, który poruszył kwestię podniesienia liczby wiz H-1B, jakie spółki technologiczne mają możliwość sponsorować. Według Recode Trump odniósł się do tego przychylnie, pytając Nadellę i innych obecnych na spotkaniu: "Co mogę zrobić, aby poprawić tę sytuację?".
W kwestii edukacji dyrektor generalny Apple, Tim Cook, oraz dyrektor operacyjna Facebooka, Sheryl Sandberg, podkreślili, jak ważne jest szerzenie edukacji w zakresie STEM (ang. Science, Technology, Engineering, and Math), tj. nauk ścisłych, technologii, inżynierii oraz matematyki. Poszerzanie zakresu dziedzin STEM, jak stwierdzili uczestnicy spotkania, stanowiło kluczowy element rządów prezydenta Baracka Obamy. Sandberg postulowała również o zwiększenie zasięgu STEM dla kobiet i innych niedostatecznie reprezentowanych mniejszości, włączając w to również kwestię płatnego urlopu macierzyńskiego. Trump w głównej mierze zignorował temat edukacji w dziedzinach STEM, aczkolwiek zwrócił uwagę na swój plan zakładający sześciotygodniowy płatny urlop macierzyński, który został przedstawiony pod koniec jego kampanii i na który istotny wpływ miała jego córka, Ivanka Trump. Kandydatka Demokratów, Hillary Clinton, zaproponowała podczas swojej kampanii dwunastotygodniowy urlop macierzyński.
Podczas spotkania krótko dyskutowano również o tworzeniu miejsc pracy oraz podniesieniu podatków dla przedsiębiorstw, które produkują swoje towary za granicą. Postawa Trumpa wobec ostatniej wspomnianej kwestii jest dość sprzeczna, bowiem twierdzi on, iż zarówno chciałby dążyć do sprawiedliwych porozumień handlowych (które zmniejszyłyby podatki), ale i zaproponować dwucyfrową wysokość cła (od 20% do 45%). Uczestnicy spotkania nie doszli do konkretnego kompromisu w tej kwestii.
Spotkanie wskazuje na to, jak może przebiegać prezydentura Trumpa. Wśród uczestników obecna była również trójka najstarszych dzieci Trumpa - Eric, Ivanka oraz Donald Jr. - jak i jego zięć, Jared Kushner. Żadne z nich nie jest członkiem gabinetu i menedżerowie spółek technologicznych stwierdzili, że ich obecność na spotkaniu była wysoce niestosowna i ponownie nawiązuje do potencjalnego konfliktu interesów pomiędzy prezydenturą Trumpa a jego działalnością.
Co więcej, skład spotkania podkreśla zarówno małostkowość, jak i brak spójności w poglądach Trumpa. Podczas swojej kampanii kierował on pod adresem gigantów technologicznych, zwłaszcza dyrektora generalnego Amazona Jeffa Bezosa, wiele niepochlebnych komentarzy. W grudniu zeszłego roku Trump zamieścił na swoim profilu na Twitterze wpis o treści: "@WashingtonPost, który traci masę pieniędzy, należy do @JeffBezos, aby ten mógł obniżać podatki w swojej nieprzynoszącej zysku spółce @Amazon". W innym wpisie stwierdził z kolei: "Jeśli @Amazon miałby kiedykolwiek sprawiedliwie płacić podatki, jego notowania poleciałyby w dół, a spółka runęłaby jak domek z kart. Ratuje ją przekręt z @WashingtonPost!". Większość zaproszonych na spotkanie menedżerów otwarcie popierała przeciwniczkę Trumpa, sekretarz Clinton.
Nieobecny na spotkaniu był dyrektor generalny Twittera, Jack Dorsey, pomimo iż portal ten jest ulubionym środkiem komunikacji Trumpa z jego zwolennikami. Według Politico powodem tego miał być fakt, iż Twitter odmówił stworzenia dla Trumpa spersonalizowanego emotikona na czas jego kampanii. Oczywistym jest, że wielu menedżerów, którzy wzięli udział w spotkaniu, zrobiło to, aby uniknąć zemsty ze strony prezydenta elekta. Trump mógłby poważnie zaszkodzić ich przedsiębiorstwom, gdyby poczuł się urażony ich nieobecnością. Na tę chwilę wszystko wskazuje na to, że Trump stara się pozostać w dobrych stosunkach z tymi gospodarczymi gigantami.