Od kilku tygodni obserwujemy byczy rajd najpopularniejszej kryptowaluty na świecie - Bitcoina. W opinii niektórych obserwatorów może mu zaszkodzić postępująca regulacja.
Rząd Indii, za pomocą niższej izby parlamentu, zamierza wprowadzić regulację, która zakazałaby handlu prywatnymi kryptowalutami, takimi jak przede wszystkim Bitcoin. Jednak co bardziej zaskakujące, nie wszystkie aktywa cyfrowe są dla tego kraju zagrożeniem. Rząd zarazem planuje wprowadzenie... własnej waluty cyfrowej. Tak zwana "Ustawa w sprawie oficjalnej waluty cyfrowej" ma na celu stworzenie ram ułatwiających tworzenie oficjalnego, narodowego coina, który ma być emitowany przez Bank Rezerw Indii - bank centralny jednej z największych gospodarek świata. Ponadto ustawa ma również na celu zakazanie wszystkich prywatnych kryptowalut w Indiach, jednak dopuszcza pewne wyjątki w celu promowania podstawowej technologii dotyczącej rozwoju kryptowalut i jej zastosowań. Piastujący stanowisko premiera Narendry Modi reprezentuje prawicową partię Bhartiya Janata, która kontroluje obecnie dwie izby parlamentu Indii (Lok Sabha i Rajya Sabha). Taka sytuacja polityczna stwarza duże szans na uchwalenie nowego kontrowersyjnego pomysłu.
Wartość Bitcoina podskoczyła o ponad 20% do 38 566 USD w piątek po tym, jak Elon Musk swoimi wpisami zasugerował poparcie dla tej kryptowaluty. To nie pierwszy raz, gdy indyjscy ustawodawcy zajmują tak silną pozycję w kwestii kryptowalut. Już w 2018 roku indyjski rząd ochoczo wziął się za regulację tego rynku i wprowadził zakaz płatności walutami kryptowalutami. Jednocześnie od tego czasu za załamanie zakazu groziła kara do 10 lat więzienia. W tym samym roku ówczesny minister finansów Indii Arun Jaitley stwierdził, że rząd nie uznaje kryptowaluty za prawny środek płatniczy i podejmie wszelkie środki w celu wyeliminowania wykorzystywania tych kryptoaktywów w finansowaniu nielegalnych - w opinii władz publicznych - działań lub w ramach systemu płatności. Indyjski regulator polityki pieniężnej tymczasowo zakazał transakcji kryptograficznych po serii oszustw, ale też domysłów polityków, ale prawo to zostało później uchylone przez indyjski Sąd Najwyższy w marcu 2020 roku.
Indie nie są jakimś wyjątkiem w tym zakresie, i krytykując technologię blockchain jednocześnie z chęcią na nią zerkają. Wiele krajów - w tym Stany Zjednoczone, Chiny, Japonia, Kanada, Wenezuela, Estonia, Szwecja czy Urugwaj - badają możliwości rozwoju własnych walut cyfrowych. Istnieją jednak znaczne różnice między krajowymi walutami cyfrowymi a prywatnymi kryptowalutami, takimi jak bitcoin. Kryptowaluty sensu stricte są zdecentralizowane, podczas gdy krajowe waluty cyfrowe są zwykle scentralizowane i powiązane, jak sama nazwa wskazuje, z bankiem centralnym danego kraju. Mimo że dyskusja o kryptowalutach w Indiach trwa już ładnych kilka lat, inwestorzy powinni cały czas utrzymywać czujność i analizować tak wielkie rynki jak ten. Z PKB wynoszącym prawie 2,9 biliona USD Indie są piątą co do wielkości gospodarką świata, wyprzedzając Wielką Brytanię, Francję i Włochy. Jednostronny, zdecydowany zakaz obrotu kryptowalutą w tak istotnym kraju może - choć nie musi - przynieść rynkowi zdecentralizowanych walut kolejny po COVID-19 "black swan".