Wtorek nie należał do najlepszych dni handlowych na nowojorskich giełdach. Obawy o recesję zaważyły na spadku cen akcji, ropy i rentowności obligacji. Notowania dolara zrównały się z euro.
Dow Jones
Za negatywnym sentymentem wśród inwestorów stały obawy o globalne spowolnienie gospodarcze, które także przyczyniły się do przeceny cen ropy naftowej o ponad 7% i zejścia poniżej 100 USD. Spadające ceny ropy wywołały presję na akcje spółek z sektora energetycznego, który istotnie się zaczerwienił, wysoce przyczyniając się do słabego wyniku indeksu S&P500.
Ponadto wysoce 'przerzedzony' rynek giełdowy trwa w nerwowym oczekiwaniu na najnowsze dane inflacyjne za czerwiec, które zostaną opublikowane w środę, a także na pierwsze wyniki kwartalne. Ekonomiści oczekują odczytu inflacji CPI na poziomie 8,8% r/r, natomiast inflacji bazowej 5,7% r/r. Nieoficjalne 'przecieki' na Twitterze mówią o tym, że dane mogą być gorsze od oczekiwań, co być może przyczyniło się do pogłębienia wyprzedaży pod koniec sesji.
Według analityków i zarządzających funduszami, na razie sentyment inwestorów jest wysoce negatywny i oczekuje się dalszego pogorszenia giełdowej koniunktury. W książkach zleceń nie widać chętnych do kupowania, wolumen opcji kupna, które dają inwestorom prawo, choć nie obowiązek, do zakupu instrumentu bazowego po określonej cenie i w określonym czasie, spadł do najniższego poziomu od 2020 roku.
Interesującą sytuację obserwujemy na rynku walutowym, gdzie zauważalna jest od dłuższego czasu skala umocnienia dolara. Trend umocnienia amerykańskiej waluty w stosunku do euro trwa od wielu miesięcy, jednak w ostatnich dniach znacznie przyspieszył, by wczoraj dojść do poziomu parytetu 1.00, po raz pierwszy od 2002 roku. W stosunku do polskiego złotego, dolar amerykański jest notowany najwyżej w historii (4,82).
Akcje PepsiCo
Canoo