Akcje Snap
"Nasze przeprojektowanie przyczyniło się do wzrostu przychodów w tym kwartale, zakłócając zachowanie użytkowników i wzbudzając obawy wśród naszych partnerów reklamowych" - mówił prezes firmy Snap
Tymczasem biznes Snap wygląda słabo i jest daleko za konkurencją. Wprawdzie przychody w drugim kwartale wzrosły o 44 proc. r/r do 262 mln USD, a strata netto zmniejszyła się do 353 mln USD, czyli 0,27 USD na akcję. Spółkę dociskają koszty - głównie infrastruktury i hostingu, które stanowią trzy czwarte kosztów. Na kolejny kwartał, w ramach prognoz, firma planuje uzyskać przychód w przedziale 265-290mln USD, jednak nabiera wody w usta, gdy pojawia się temat aktywności użytkowników. Statystycznie sezon letni wypada gorzej, toteż zaangażowanie użytkowników to jajko z niespodzianką.
Niemniej jednak spółka może się pochwalić tym, iż książę Alwaleed Bin Talal z Arabii Saudyjskiej ogłosił, że nabył 2,3 proc. udziałów w Snap za kwotę 250 mln USD, komunikując "Snapchat to jedna z najbardziej innowacyjnych platform w mediach społecznościowych na świecie i uważamy, że dopiero zaczęła odkrywać swój prawdziwy potencjał".
Co z tego, że Snap wydaje więcej pieniędzy na obsługę użytkowników i unowocześnia swój produkt, skoro publiczność się kurczy. Trudno będzie rynkowi docenić te starania platformy społecznościowej, ponieważ więcej użytkowników porzuca serwis niż do niego dołącza. Prognozy rynku są tu mocno niekorzystne - odpływ użytkowników będzie postępował, Morgan Stanley przewiduje spadek w bieżącym kwartale do 183 mln.
Wygląda na to, że droga Snap do poprawy wizerunku oraz wyników jest jeszcze bardzo długa.
Rynek bardzo nerwowo reaguje na dane dotyczące liczby użytkowników. Doskonałym przykładem i ofiarą wysokich oczekiwań był Twitter