Wycena akcji spółek streamingowych w tym roku mocno podupadła, a firmy straciły miliardy dolarów wartości rynkowej. Wszystko przez spowolnienie wzrostu liczby abonentów usług strumieniowych i pogorszenie się rynku reklamowego. Zdaniem dyrektorów mediów i analityków branżowych sytuacja ta ma się utrzymać również w pierwszej połowie 2023 rok.
Disney (DIS) i Warner Bros Discovery (WBD), potentaci rynku streamingowego, osiągnęli swoje 52-tygodniowe minima. Jak dotąd w ubiegłym roku akcje Warnera spadły o ponad 60%, a Disneya o ponad 45%. Branża medialna znalazła się w punkcie zwrotnym, ponieważ konkurencja między usługami przesyłania strumieniowego jest najwyższa w historii, a konsumenci stają się coraz bardziej wybredni, jeśli chodzi o liczbę posiadanych subskrypcji. Co więcej, firmy zmagają się z niższymi przychodami z reklam. Niektórzy spodziewają się konsolidacji kursowej w najbliższej przyszłości. Tak czy siak, to był trudny rok dla całego rynku ogółem. Nasdaq Composite zmierza do najgorszego spadku od 2008 roku i drugi rok z rzędu może osiągać wyniki gorsze od S&P 500. Akcje innych branż, w tym technologicznych, również doznały znacznej przeceny, a te głównych spółek technologicznych straciły co najmniej połowę swojej wartości. Wartość akcji innego giganta, Netflixa (NFLX) spadły o ponad 50%, a kapitalizacja rynkowa spadła o połowę do poziomu około 123 miliardów dolarów.
Kiedy Netflix poinformował, że stracił subskrybentów w pierwszym kwartale - co się wydarzyło po raz pierwszy od ponad 10 lat - wiadomość ta wywołała falę szoku w całym sektorze. Gigant streamingowy obwinił za tą sytuację zaostrzoną konkurencję. Amerykański potentat coraz częściej myśli również o rozszerzeniu wdrożenia przymusowych reklam, czym zszokował opinię publiczną. Od tego czasu akcje innych spółek medialnych poszły w ich ślady. W tym samym czasie Disney borykał się z poważnymi wyzwaniami i to już od pierwszych dni pandemii, kiedy kina i parki rozrywki były zamknięte na wiele miesięcy. Wyniki finansowe tej spółki były analizowane w ostatnich miesiącach, a po rozczarowującym raporcie o zyskach w listopadzie zarząd firmy usunął ze swoich szeregów Boba Chapeka i przywrócił wieloletniego byłego szefa Boba Igera. Chociaż inwestorzy Disneya podekscytowali się początkowo powrotem Igera, akcje wkrótce potem osłabły, częściowo z powodu niższego niż oczekiwano weekendu otwarcia box office głośnego tytułu: "Avatar: The Way of Water". Od czasu ponoszenia znacznych strat przez Netflixa na początku tego roku Wall Street kwestionuje rentowność modeli biznesowych streamingu.
Co więcej, pogorszył się rynek reklamy. W czasach niepewności gospodarczej firmy często wycofują się z wydatków na reklamę traktując to jako pierwszy krok, który czynią by ulżyć sobie finansowo. Przykładowo z tego powodu mocno ucierpiał Paramount, a jej akcje osiągnęły najniższy poziom w kolejnych dniach, spadając łącznie o ponad 45%. Chwilowo jednak zwyżkowały kiedy Berkshire Hathaway (BRK.A) Warrena Buffetta zwiększył swoje udziały w firmie, podsycając spekulacje, że spółka planuje przejęcie. Wcześniej w tym miesiącu na konferencji branżowej dyrektor generalny Bob Bakish obniżył oczekiwania dotyczące sprzedaży reklam firmy w czwartym kwartale. Firmy streamingowe jednak się nie poddają. Netflix i Disney oferują teraz tańsze pakiety z reklamami dla klientów, co powinno być pozytywnym impulsem na przyszłość. Przychody z reklam politycznych również wzrosły w trzecim i czwartym kwartale ubiegłego roku. Rok 2023 najprawdopodobniej upłynie pod znakiem stagnacji, niepewności i wyczekiwania na bycze nastroje po tragicznym pod tym względem 2022 roku.