"Stany Zjednoczone są najpotężniejszym krajem na świecie, kropka. Gdy mówi się o sprawach wagi międzynarodowej, świat nie oczekuje, że drogę wskaże im Pekin lub Moskwa, patrzą na nas." Powiedział we wtorkowy wieczór prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama w swoim ostatnim orędziu. W jego wystąpieniu wybrzmiało wiele znanych nut, poparł związki zawodowe, obwinił Wall Street za kryzys gospodarczy (i bronił imigrantów oraz obywateli z mniejszym dochodem, których zazwyczaj się o to obwinia), a także bronił własnej polityki bezpieczeństwa. Ton wypowiedzi prezydenta był ogólnie optymistyczny. Mówiąc w ten sposób, prezydent Obama obalał apokaliptyczną retorykę przyjmowaną przez obecnych republikańskich kandydatów na prezydenta oraz przez około 70% Amerykanów, którzy uważają, że Stany Zjednoczone nie są na właściwej drodze (jak wynika z ankiety przeprowadzonej w grudniu 2015 przez Wall Street Journal/NBC NEWS).Mimo to amerykańska gospodarka nie słabnie. "Każdy kto twierdzi, że gospodarka Stanów Zjednoczonych spada, mówi rzeczy nieprawdziwe," zapewnił prezydent. "Prawda jest taka, i dlatego wielu Amerykanów odczuwa niepokój, że gospodarka ulega głębokim przemianom." Zapewnienia prezydenta na temat gospodarki nie były niezgodne z prawdą. Stopa bezrobocia jest najniższa od czasu krachu w 2008 roku, deficyt narodowy został zmniejszony, PKB wykazuje znaczącą poprawę, zaufanie konsumenckie się podwoiło, a niskie ceny benzyny coraz bardziej zachęcają klientów do wydatków. Giełda podwoiła zyski, a inflacja systemu zdrowia jest w najniższym punkcie od pięćdziesięciu lat. Był to rok najszybszego wzrostu gospodarczego w Ameryce od ponad dekady.

Budzące niepokój zmiany, o których mówił Obama, są spowodowane głównie przez najnowszego technologie. Chociaż prezydent podkreślił potrzebę podniesienia stawki minimalnej, by umożliwiała ona uzyskanie pensji gwarantujących przeżycie, wiele zawodów ze stawką minimalną, te zazwyczaj niewymagające przeszkolenia, lub wymagające szkolenia szczątkowego, zostaje zastąpionych przez maszyny. Stąd właśnie bierze się nieporozumienie pomiędzy pesymistycznym poglądem Amerykanów na amerykańską gospodarkę, a rzeczywistymi pozytywnymi wynikami. W większej skali obserwuje się wzrost i większą efektywność. Jednak na poziomie indywidualnym wielu pracowników może widzieć tylko to jak niewiele opcji pracy pozostało na rynku.

Barack Obama
Barack Obama

Na myśl nasuwa się następujące pytanie: jak to orędzie wpłynie na biznes i stosunki międzynarodowe? Niestety dla prezydenta Obamy musi on zmierzyć się z kontrolowanym przez Republikanów Kongresem. Proponowane przez niego reformy krajowe najprawdopodobniej ugrzęzną na etapie legislacyjnym, a prezydent nie może wiele z tym zrobić. Jedna z niewielu rzeczy, na które może liczyć Obama, to to, że jako prezydent czasów szybkich wzrostów i poprawy, jego decyzje będą pozytywnie rozpatrywane przez przyszłe gabinety.

Jednak, w przeciwieństwie do krajowych celów gospodarczych, handel międzynarodowy stanowi jeden z niewielu obszarów, w których prezydent Obama otrzymał obustronne poparcie. Partnerstwo Transpacyficzne (PT) w Azji i Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji (TTIP) z Unią Europejską są kluczowymi elementami planu prezydenta, by wzmocnić związki USA z każdym z regionów oraz promować wzrost gospodarczy zarówno w kraju, jak i poza jego granicami. Jeśli te umowy zostaną zaakceptowane, Obama będzie miał na swoim końcie w końcu duże osiągnięcie handlowe, które będzie rezultatem wyłącznie pracy jego gabinetu, przez co niebezpośrednio osiągnie to, na co nie pozwolili mu Republikanie: podniesie dochody amerykańskiej klasy średniej.