O godzinie 2 w nocy z soboty na niedzielę 12 czerwca mężczyzna uzbrojony w karabin i pistolet wszedł do Pulse - nocnego klubu dla homoseksualistów w Orlando i otworzył ogień. W ataku zginęło 50 osób, a 53 zostały ranne. Po pierwszym natarciu napastnik do godziny 5 rano chował się przed policją w klubie biorąc przebywające w nim osoby za zakładników. Ostatecznie funkcjonariusze SWAT (wyspecjalizowanej jednostki policji) przeprowadzili nalot na klub przy użyciu opancerzonego samochodu i ładunków wybuchowych. Sprawcą był Omar Mateen, który zginął w wymianie ognia z ponad dwunastoma funkcjonariuszami. Ten atak był największą strzelaniną dokonaną przez jedną osobę w historii USA. Zginęło w nim więcej osób niż w strzelaninach w San Bernardino, w szkole podstawowej Sandy Hook w Newtown, czy też na kampusie uczelni Virginia Tech. Jest to jednocześnie najbardziej krwawe przestępstwo na tle nienawiści względem społeczności LGBT w Stanach Zjednoczonych.
Przed atakiem, w rozmowie telefonicznej z policją, Omar Mateen zadeklarował wierność tzw. Państwu Islamskiemu, które przyznało, że Mateen działał w ich imieniu. Jednak nie istnieją żadne dowody na to, jakoby Mateen kontaktował się z ISIS. Bardziej prawdopodobne jest to, że sam się zradykalizował, podobnie jak sprawcy ataku w San Bernardino. Mateen był wcześniej sprawdzany przez FBI i został wciągnięty na przynajmniej jedną z list obserwacyjnych, gdyż odznaczał się rasistowskimi, mizoginicznymi, antysemickimi oraz homofobicznymi poglądami. Mimo to udało mu się legalnie nabyć broń. Po ataku prezydent Obama w swoim przemówieniu skupił się na tym, jak łatwo jest zdobyć broń, co ułatwia zamachowcom dokonywanie ataków terrorystycznych w USA. "Ta straszliwa masakra po raz kolejny zatem przypomina nam o tym, jak łatwo jest zdobyć broń, której potem ktoś może użyć, aby zacząć strzelać do ludzi w szkole, świątyni, kinie czy też klubie nocnym". Prezydent stwierdził także, że Amerykanie muszą zdecydować, czy właśnie tak ma wyglądać kraj, w którym żyją. "Brak jakiegokolwiek działania też jest decyzją", powiedział Obama. W dalszym ciągu opowiada się on za tzw. "prawem dotyczącym broni opartym na zdrowym rozsądku", którego wprowadzenie, pomimo wsparcia ze strony większości społeczeństwa, zostało wstrzymane przez grupy lobbystów takie jak NRA (Narodowe Stowarzyszenie Strzeleckie Ameryki) i jego zwolenników.
Relacja w mediach skupiała się głównie na rzekomych powiązaniach Mateena z Państwem Islamskim oraz na zagrożeniu wynikającym z islamskiego radykalizmu. Jednakże należy dodać, że sprawca ataku był urodzonym w Nowym Jorku Amerykaninem. Amerykańscy muzułmanie potępili strzelaninę. Rasha Mubarak - regionalny koordynator Rady Stosunków Amerykańsko-Islamskich w Orlando - oświadczył, że "Społeczność muzułmańska łączy się z Amerykanami, wypierając się każdej osoby lub grupy osób, która próbuje usprawiedliwić czy uzasadnić tak potworny akt przemocy". Fakt, że Mateen dokonał masowego morderstwa podczas świętego miesiąca Ramadan stanowi dalszy dowód na to, że podstawowe wartości islamu nie były mu bliskie. Zamach w znacznie większym stopniu wynikał z kulminacji trzech innych czynników: homofobii, rasizmu (w niedzielę w klubie Pulse odbywały się imprezy dla Latynosów, którzy stali się głównymi ofiarami Mateena) oraz niedostatecznie uregulowanego prawa dotyczącego broni. Publiczne oburzenie, które wywołuje temat tego prawa znacznie wzrosło od wydarzeń w Orlando. Jedynie czas pokaże czy ta ostatnia strzelanina przeleje czarę goryczy i doprowadzi do zaostrzenia praw dotyczących broni w USA.