Swój dzisiejszy artykuł zacznę nietypowo: poproszę Was, abyście kliknęli w ten link. Jako że pewnie nie każdy z Was zdecydował się wejść na tajemniczą stronę www, (nie sądzę, abym był osobą wzbudzającą aż takie zaufanie) już śpieszę z wytłumaczeniem, co pod owym hiperłączem się kryje. Pewien programista imieniem James Yoder postanowił stworzyć trójwymiarową mapę przedstawiającą przestrzeń wokół ziemi. Na czerwono oznaczono satelity, na niebiesko szczątki rakiet, z kolei pod kolorem szarym ukrywają się pozostałe śmieci. Co ważne, strona aktualizowana jest codziennie w oparciu o dane z portalu Space-Track.org. To, że "lubimy" śmiecić możemy zobaczyć spoglądając na otaczającą nas przyrodę. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że w kosmosie również narobiliśmy niezłego bałaganu. Sprawa jest poważna, według raportu NASA mówimy bowiem o milionach różnego rodzaju (i rozmiaru) śmieci, które mogą stać się przyczyną wypadków. Polecam zajrzeć do samego raportu i zobaczyć, jak w ciągu 60 lat zmieniało się zanieczyszczenie wokół Ziemi i Księżyca. Ciekawostka historyczna: wszystko zaczęło się w 1957 roku, wraz z wystrzeleniem pierwszego sztucznego satelity (Sputnik 1), który uległ późniejszej autodestrukcji. Nasuwa się więc pytanie: Kto to wszystko posprząta?
Swoją gotowość i chęć do oczyszczenia przestrzeni kosmicznej zgłaszają Japończycy. Nobu Okada - prezes firmy Astroscale na przyszły rok planuje umieszczenie na naszej orbicie satelity IDEA 1. Urządzenie będzie gromadzić dane na temat gęstości i położenia odpadów, które docelowo mają być sprzedawane dalej. Gdzie? Przykładowo do operatorów telewizji satelitarnych, którzy powinni być zainteresowani uniknięciem kolizji swoich satelitów. Podobnie sprawy będą miały się w przypadku agencji kosmicznych itd. Oczywistym z punktu biznesowego wydaje się fakt, iż zanim firma zajmie się usuwaniem śmieci będzie chciała najpierw na tym zarobić. Dane zebrane przez IDEA 1 wydają się być niezwykle cennym aktywem. Na 2018 rok planowane jest wysłanie statku ELSA 1, który pokryty odpowiednim klejem ma wpaść w większe skupiska gruzów, by następnie spaść w atmosferę i ulec autodestrukcji. W modelu biznesowym Astroscale planowana jest również usługa mająca usunąć z orbity konkretną zepsutą satelitę na życzenie danej firmy.
W ostatnim czasie na jeszcze inny i równie innowacyjny pomysł wpadli... również obywatele Kraju Kwitnącej Wiśni - Japońska Agencja Kosmiczna we współpracy z firmą Nitto (producentem, uwaga, sieci rybackich) chce wysłać na orbitę statek towarowy, do którego zamontowana ma być lina o długości 700 metrów. Wykonana z mieszanki stali pętla w zetknięciu z magnetosferą wytworzy ładunek elektryczny, który z kolei spowolni krążące po orbicie śmieci, tak aby te mogły wpaść w atmosferę, gdzie ulegną spaleniu. Nie brakuje innych pomysłów na posprzątanie przestrzeni kosmicznej, takich jak użycie laserów w celu spowolnienia poruszających się obiektów i skierowaniu ich również w stronę atmosfery, wystrzelenie rakiety wypełnionej wodą, by ta mogła utworzyć swojego rodzaju ścianę, przez którą śmieci wypadłyby z naszej orbity. Można jednak dostrzec wadę takiego rozwiązania, ponieważ śmieci niekoniecznie musiałyby wpaść w atmosferę, gdzie mogłyby ulec zniszczeniu.
Podsumowując, dlaczego musimy posprzątać kosmos? Satelity umieszczone nad ziemią pozwalają nam na korzystanie z wielu urządzeń elektronicznych, a uszkodzenia spowodowane przez kosmiczne śmieci mogłoby nas tego komfortu pozbawić. Niedawno pisałem o dalszych planach podboju kosmosu - w tym kontekście warto zaznaczyć, że śmieci stanowią zagrożenie dla wszelkiego rodzaju misji. Może warto również wspomnieć o przyzwoitości? Jeśli naśmieciliśmy, wypadałoby przestrzeń kosmiczną doprowadzić przecież do porządku. Czy jeżeli nie jesteśmy "sami" we Wszechświecie, nie powinno być nam wstyd? My jako przeciętni obywatele nie możemy za wiele w kwestii sprzątania kosmosu robić, zadajmy więc najpierw o porządek na Ziemi - wokół nas.