Rząd federalny Stanów Zjednoczonych zapowiedział w zeszłym tygodniu, że zainwestuje 1,7 mld dolarów w rozwiązania pozwalające na śledzenie najbardziej zaraźliwych szczepów koronawirusa, które stanowią już około połowę infekcji wśród Amerykanów. Środki będą pochodzić z najnowszej tarczy antykryzysowej zaproponowanej przez prezydenta Joe Bidena, wartej 1,9 bln dolarów. Pomogą one sprawniej wykrywać, nadzorować i ograniczać rozprzestrzenianie się pandemii w kraju.
Biały Dom zakomunikował, że 1 mld dolarów zostanie przekazany Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom USA (CDC) i władzom amerykańskich stanów na rozwój technologii sekwencjonowania DNA, która wspomoże laboratoria w identyfikacji odmian wirusa z próbek pacjentów. 400 mln dolarów pomoże sfinansować badania epidemiologicznych oraz stworzyć "ośrodki doskonalenia", których zdaniem będzie współpraca z amerykańskimi uczelniami i Departamentem Zdrowia. Na poprawę krajowej infrastruktury bioinformatycznej rząd USA wyłoży pozostałe 300 mln dolarów.
Zgodnie z oświadczeniem administracji Bidena planowana inwestycja przyczyni się do powstania "zunifikowanego systemu dzielenia się i analizowania danych z sekwencjonowania DNA w sposób zapewniający prywatność, a jednocześnie zezwalający na bardziej świadome podejmowanie decyzji".
Pierwsza partia funduszy w wysokości 240 mln dolarów zostanie przekazana władzom stanowym i lokalnym na początku maja. Najwięcej pieniędzy otrzymają stany, takie jak Kalifornia, Teksas i Floryda. Pozostałe środki będą rozdawane na przestrzeni kilku najbliższych lat.
Światowi epidemiolodzy przewidują, że COVID-19 stanie się chorobą endemiczną, co oznacza, że zostanie z nami nawet po zakończeniu pandemii na podobnej zasadzie, co grypa. W takim przypadku naukowcy będą musieli regularnie produkować ulepszone szczepionki chroniące przed nowymi mutacjami wirusa.
Producenci wakcyn, w tym Pfizer