Miniony tydzień na giełdach w Stanach Zjednoczonych upłynął pod znakiem spokojnych i umiarkowanych, żeby nie powiedzieć nudnych sesji giełdowych. Rynek starał się nie robić nic głupiego i dowieźć najlepszy kwartalny wynik od dekady do mety. Stąd też kolejne sesje charakteryzowały się ograniczonym wolumenem i mizerną zmiennością. Dla daytraderów takie sesje to bessa.
Nie zmienia to faktu, że rynkowi udało się opanować kwaśne nastroje, które towarzyszyły nam dokładnie tydzień temu. Inwestorzy nieco zbagatelizowali napływające słabsze dane z rynku nieruchomości, które wykazały spadek rozpoczętych budów nowych domów, co jest pokłosiem zeszłorocznych podwyżek stóp procentowych, a więc kosztów kredytu. Natomiast optymizm pojawił się po newsach z Białego Domu o wznowieniu rozmów handlowych z Pekinem w ramach kolejnego spotkania negocjacyjnego w stolicy Państwa Środka, gdzie udała się amerykańska delegacja, co dodało lekko paliwa inwestorom w drugiej połowie tygodnia.
Dziennikarze branżowi za oceanem w istocie emocjonowali się dwoma wydarzeniami. W poniedziałek odbyła się konferencja produktowa Apple (AAPL ), podczas której zgodnie z oczekiwaniami spółka zaprezentowała nie tyle nowe gadżety z logiem jabłka, a nowe usługi o charakterze subskrypcyjnym, które w świetle spadającej sprzedaży iPhone'ów mają uzupełniać biznes 'sadowników'. Gwoździem programu była prezentacja usługi strumieniowania Apple TV+, w którą firma zaangażowała znane nazwiska świata filmu i telewizji ze Stevenem Spielbergiem czy Oprah Winfrey na czele. Tymczasem w kolejnych dniach publicyści zastanawiali się, na ile telewizja od Sadownika może w przyszłości konkurować z Netflixem (NFLX ) i czy w ogóle musi. Okazuje się, że wcale nie musi, Apple dysponuje szerokim ekosystemem produktów, a usługa telewizji będzie stanowić tylko część działalności, która dzięki sektom milionów aktywnych 'applowskich' urządzeń, a tym samym ogromnym zasięgom i tak jest skazana na sukces.
Drugim istotnym wydarzeniem był piątkowy debiut 'parataksówkowej' firmy Lyft (Lyft ), bezpośredniego konkurenta Ubera w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, z którym zresztą wygrała wyścig na giełdowy parkiet. Lyft to największy debiut amerykańskiej firmy na Wall Street od czasów Snapchat (SNAP ) sprzed 2 lat. Dobry roadshow spółki oraz medialność oferty zrobiły swoje: zainteresowanie akcjami w IPO było tak duże, że spółka sprzedała akcje drożej (po cenie 72 USD) niż to wcześniej planowano (62-68 USD), pozyskując 2,3 mld USD środków. Jako że chętnych na akcje na rynku publicznym nie brakowało, inauguracja notowań okazała się bardzo udana z 21% wzrostem od ceny z IPO. Jednak w trakcie notowań rządziła podaż. Najwyraźniej inwestorzy postanowili sprzedać już bardzo drogie akcje, stąd też wszyscy ci, którzy kupili akcje spółki w piątek zaksięgowali straty. Ostatecznie pierwszy dzień notowań Lyft zakończył blisko 9% wzrostem.
--- Więcej na temat Lyft pisaliśmy w tym artykule ---
To był bardzo dobry kwartał dla amerykańskiej giełdy, która solidnie odreagowała jesienne spadki. ETF na szeroki rynek S&P500 (SPY ) urósł w tym okresie aż o 13%, jednak utknął w okolicach strefy 2 800 pkt., a ETF na technologiczny Nasdaq (QQQ ) aż o 16,5%!