Najnowsze osiągnięcia dotyczące produkcji samochodów elektrycznych (EV) mogą spowodować nagłe spadki ceny ropy naftowej do 10 dolarów za baryłkę w okresie od 2030 do 2050 roku. Obecnie 70% całego zapotrzebowania na ropę przypada na rynek transportowy.
Szef Longview Economics, Chris Watling, powiedział: "Jeszcze nie tak dawno mówiło się o "peak oil", czyli przekroczeniu szczytu wydobycia ropy. Teraz z kolei wielu przepowiada owy "peak oil", ale w kontekście popytu." Na niższe ceny surowca wpływać może również planowany na przyszły rok debiut giełdowy koncernu naftowego Saudi Aramco, który ma złożyć największą ofertę w historii świata. Jednak wszystko wskazuje na to, że debiut będzie przełożony na 2019 rok.
Międzynarodowa Agencja Energetyczna opublikowała raport, z którego wynika, że rynek naftowy jest na dobrej drodze ku stabilizacji. Według instytucji współpraca Rosji i Arabii Saudyjskiej przyczyni się do wzmocnienia rynku ropy, gazu oraz energii odnawialnej. Oba kraje zainwestują łącznie ponad 1 mld dolarów w rozwój tych rynków. Dyrektor generalny Vitol Group, Ian Taylor, przewiduje, że cena baryłki Brent (światowego lidera w sprzedaży ropy) pójdzie w dół o 14 dolarów w 2018 roku, osiągając tym samym wartość 45 dolarów.
Stany Zjednoczone coraz intensywniej wydobywają ropę (średnia za styczeń wynosi 8,946 mln baryłek dziennie), możemy zatem spodziewać się kolejnej fali inwestycji w naftę łupkową. Nadwyżka w produkcji może spowodować dalsze spadki cen, które mogą dojść do poziomu z 2015 roku. Kolejnym czynnikiem jest umacnianie się dolara. Republikanie zatwierdzili ostatnio uchwałę budżetową na rok 2018, która zakłada wzrost deficytu federalnego o 1,5 bln dolarów w ciągu najbliższej dekady. Na pewno miało to wpływ na umocnienie się amerykańskiej waluty, a dalej - na międzynarodowy handel złotem czy ropą naftową.
Nie ma gwarancji, że surowiec dalej będzie tanieć, jednak obecny trend spadkowy pokazuje, że faktycznym powodem spadków może być duża podaż.