Prezydent Trump zaskoczył rynek w minionym tygodniu, ogłaszając na Twitterze, że USA 10 maja, wdrożą podwyższone cła na szereg chińskich produktów. Obawy o eskalację wojny handlowej zdominowały tydzień i lekko zepchnęły rynki z historycznych szczytów.
Trump postanowił pójść w konkretne zwarcie z chińskim rządem i to na ostatniej prostej rozmów handlowych, które jak podawały media od tygodni przebiegały w sprzyjającej atmosferze. Podwyższone cła do 25-proc. obejmą ponad 5,7 tys. produktów od urządzeń elektronicznych po żywność czy meble i jak oceniają komentatorzy, prędzej czy później wpłynie to na podwyższenie ostatecznych cen dla detalicznego konsumenta. Trump jednak wie, co robi, to jego standardowa taktyka łapania przeciwnika za gardło, którą przez lata stosował w swojej biznesowej karierze. Dotychczasowe dane potwierdzają, że wprowadzone w ubiegłym roku stawki celne nie zaszkodziły amerykańskiej gospodarce (w przeciwieństwie do chińskiej), której jakby w ogóle to nie dotknęło i prezentuje się znacznie powyżej światowej średniej.
W rzeczywistości pierwsze pobrania nowych stawek celnych nastąpią dopiero w końcówce miesiąca, ponieważ 25-proc. taryfa nie obowiązuje transportów, które są już w drodze do amerykańskich portów, a wyłącznie te zestawy, które opuściły chińskie terminale po czasie ich wdrożenia. To oznacza tyle, że strony mają jeszcze około 3 tygodni na uzyskanie porozumienia lub oddalenia eskalacji konfliktu.
Wojna taryfowa ma naturalnie na celu wyeliminowanie Chińczyków z rynków, na których Stany Zjednoczone mają przewagi.
Wiadomości ze spółek. Anadarko Petroleum
Tego samego dnia doszło również do debiutu giełdowego firmy UBER
W skali tygodnia ETF na S&P500