W poniedziałek amerykański rynek akcji zanotował głębokie spadki w związku z wiadomością o reakcji Chin na cła nałożone przez prezydenta USA Donalda Trumpa na importowaną chińską stal oraz aluminium. Państwo Środka chce wprowadzić cła odwetowe na 128 amerykańskich produktów, w tym na wieprzowinę i jabłka.
Początkowo Dow Jones stracił ponad 730 punktów (3%), zatrzymując się na poziomie 23 368, jednak pod koniec dnia zdołał odzyskać 459 punktów (1,9%). S&P 500 również poszedł w dół o 2,3%, zaś Nasdaq 100 - o 2,74%. Powodem zniżek były także słabe wyniki na rynku akcji osiągnięte przez Amazona
"Wnioskując z tego, co teraz obserwujemy, istnieje możliwość, że będzie to poważny cios dla portfeli Amerykanów" - stwierdził Jack Cutts, jeden z członków Consumer Technology Association.
Zaproponowane przez Chiny nowe cła są po części odpowiedzią na oclenie przez Trumpa stali, której import stanowi jedną trzecią łącznego importu Chin z USA. Taryfy obciążają znaczą część dóbr, które Państwo Środka samo importuje ze Stanów Zjednoczonych. Łączna wartość amerykańskich produktów, na które zostały nałożone ograniczenia handlowe, wynosi ponad 50 mld dolarów.
"Zostały nam jedynie podstawowe elementy elektroniki użytkowej - powiedział Cutts. - "Te części używane są do budowy urządzeń, od komputerów i drukarek po inteligentne lodówki i ekspresy do kawy."
Na liście Biura Przedstawiciela Handlu USA znajduje się dużo więcej innych produktów, takich jak śruby, koła pasowe oraz części do budowy silników.
"Wzrost cen zależy ostatecznie od dostępności zamienników" - przekonuje Brad Setser, członek amerykańskiej rady ds. stosunków zagranicznych zajmujący się kwestiami gospodarki międzynarodowej. Spółki będą miały możliwość uniknięcia opłat celnych pod warunkiem przeniesienia zakładów produkcyjnych do innych krajów, na przykład do Brazylii czy Wietnamu.
Rząd w Pekinie poinformował, że "duża grupa ludzi wyraziła poparcie" dla podjętych w celu "obrony interesów kraju i przemysłu" środków.
Ponadto przyznał także, że Chiny i Stany Zjednoczone powinny rozwiązywać problemy w drodze negocjacji i dialogu. "Jako dwie największe gospodarki na świecie, współpraca jest jedynym słusznym wyjściem".
Wiele amerykańskich oraz europejskich przedsiębiorstw obawia się, że takie rozwiązanie doprowadzi do pojawienia się na rynku wspieranych przez państwo konkurentów. Mimo to Chiny zdają się nie być skłonne do negocjacji założeń dziesięcioletniej strategii nazwanej Made in China 2025. Zgodnie z doniesieniami kontrolowanych przez chiński rząd mediów rozwój zaawansowanej produkcji jest "nieodłącznym elementem procesu przemian i modernizacji przemysłu wytwórczego, jest także jedynym sposobem pozwalającym Chinom na wejście w wysokiej jakości fazę rozwoju."
Władze Państwa Środka obarczają winą za sprowokowanie całej tej sytuacji samego Donalda Trumpa. W związku z tym postanowiły odwołać się do Światowej Organizacji Handlu, której zadaniem jest ustalanie zasad panujących w międzynarodowym handlu oraz pomaganie w załagodzeniu wszelkich sporów. Obie strony tego konfliktu narażone są na karę ze strony tej międzynarodowej istytucji - USA za nałożenie ceł, a Chiny za powzięcie zemsty bez dokonania odpowiedniego przeglądu sytuacji.
"Najwyższy czas, aby Stany Zjednoczone i Chiny doszły do porozumienia m.in. w kwestii własności intelektualnej oraz otwarcia rynków" - powiedział Song Guoyou , zastępca szefa Center for American Studies dla Fudan Univeristy. - "W innym przypadku możemy mieć do czynienia ze znaczącą zmianą zasad handlu."