SmileDirectClub, który oferuje stomatologię korekcyjną po preferencyjnej cenie, jest przykładem nieudanego start up'u częściowo sfinansowanego za publiczne pieniądze. Najnowszy raport kwartalny tylko potwierdza, w jak głębokim dole znajduje się obecnie ortodontyczny biznes firmy z Nashville. Inwestorzy są wściekli, a kurs akcji pikuje.
W ostatni wtorek firma przedstawiła pełen rozczarowań raport za drugi kwartał. W ciągu raportowanych ostatnich trzech miesięcy SmileDirectClub
Korzystanie z przezroczystych nakładek dentystycznych stało się w ostatnich latach popularnym sposobem prostowania zębów, a SmileDirectClub dość oczywistym wyborem dla konsumentów chcących skorzystać z usługi po dyskontowej cenie. Model biznesowy sprawdzał się bardzo dobrze przed pandemią, kiedy firma rok do roku skalując działalność, solidnie zwiększała przychody. Ubiegły rok okazał się jednak problematyczny. Kiedy wydawałoby się, że okres pandemii, gdy społeczeństwo było zamknięte w domu i nosiło maski, to bardzo dobry czas na naprawdę krzywego uzębienia, otoczenie makroekonomiczne, niepewność gospodarcza wcale nie pomogły SmileDirectClub w akceleracji biznesu. Wydatki na zabiegi ortodontyczne znalazły się nisko w hierarchii konsumentów. Ostatni raport kwartalny wskazuje, że sprzedaż usług nadal pozostaje poniżej oczekiwań rynku, jak i samej firmy. Oczywiste jest, że biznes SmileDirectClub nie ma teraz najlepszego wydania i niewiele wskazuje na to, że tendencja się szybko odwróci na lepsze.
IPO SmileDirectClub to wyjatkowo smutna historia. Firma, która debiutowała na Nasdaq jesienią 2019 roku, pozyskała w ofercie publicznej zawrotną kwotę 1,3 miliarda USD, sprzedając akcje po 23 USD. Na rynku publicznym cena nawet nie zbliżyła się do wartości z IPO, a inwestorzy, którzy nie pozbyli się akcji krótko po debiucie, musieli przełknąć wysokie straty. Obecnie cena akcji zbliża się do swoich historycznych minimów, tj. poziomów 4 USD ostatnio oglądanych w marcu/kwietniu ubiegłego roku.