Ze względu na to, jak bardzo zacieśnił się w ostatnim czasie rynek pracy, amerykańskie przedsiębiorstwa nierzadko zmuszane są do szybkiej wymiany pracowników.
Optymalnym rozwiązaniem tej sytuacji wydaje się wykorzystanie istniejącej puli talentów, tj. osób już zatrudnionych. Jest tylko jeden problem: przekwalifikowanie i reorganizacja pracowników to na tyle drogie przedsięwzięcie, że pracodawcy często wybierają poniesienie kosztów zwolnienia i ponownego zatrudnienia. Dzieje się tak dlatego, że firmy nie zdają sobie sprawy z potencjału, jaki tkwi w ich obecnych pracownikach. W większości dużych spółek przeważają pionowe struktury korporacyjne, co oznacza, że pracownicy znajdujący się najniżej w takiej strukturze mogą zostać uznani za zbędnych i są w największym stopniu narażeni na zwolnienie.
Bullhorn, przedsiębiorstwo zajmujące się zarządzaniem relacjami z klientem, oferuje zdobywanie nowych umiejętności w formie internetowych kursów, akademii szkoleniowych lub praktyk zawodowych. Uważa także, że w tym kierunku powinny pójść firmy amerykańskie rekrutacyjne, dla których nastał ciężki okres ze względu na niską stopę bezrobocia.
"Przemysł rekrutacyjny traci pół miliona dolarów obrotów rocznie" - powiedział szef Bullhorn Art Papas. - "Wyobraźcie sobie, co byłoby, gdybyśmy przekwalifikowali słabo opłacanych pracowników. Przy całkiem innym profilu ten przemysł mógłby być warty bilion dolarów. To nie kryzys; to ogromna szansa dla nas wszystkich."
W wyniku czwartej rewolucji przemysłowej wiele zawodów stało się przestarzałych lub uległo automatyzacji, a cały rynek pracy czeka zmiana paradygmatu. Według prognoz do 2022 roku w 20 głównych gałęziach gospodarki zniknie 75 mln stanowisk, choć z drugiej strony postęp technologiczny przyczyni się do powstania 133 mln nowych miejsc pracy. Zgodnie z raportem The Future of Jobs Report 2018 przynajmniej 54% wszystkich zatrudnionych Amerykanów będzie musiało do tego czasu zmienić lub podnieść kwalifikacje.
Spółki takie jak Amazon
JP Morgan rozpoczął podobną inicjatywę polegającą na ocenie umiejętności pracowników i wybieraniu dla nich opcji dalszej kariery.
"Jedną rzeczą jest inwestowanie w uczenie maszynowe, a drugą zreformowanie organizacji lub modelu biznesowego" - powierdział Erik Brynjolfsson z MIT. - "Kapitał ludzki jest ilościowo dużo większą częścią kapitału w gospodarce niż aktywa fizyczne takie jak fabryki, technologia i sprzęt. A my nie rozumiemy tego zbyt dobrze."