Główne indeksy giełdowe w Nowym Jorku zyskiwały w trakcie świątecznego tygodnia W Stanach Zjednoczonych. Black Friday oficjalnie rozpoczął sezon zakupów świątecznych.
To był bardzo senny tydzień na amerykańskiej giełdzie, wywołany długim weekendem Święta Dziękczynienia. Wszystkie indeksy, w perspektywie tygodnia odnotowały wzrosty. Dow Jones (DIA ) zyskał 2,4%, kończąc piątkowe notowania po kursie 34347 pkt., podczas, gdy S&P500 (SPY ) dodał 2% do 4026,12 pkt., daleko w tyle Nasdaq (QQQ ) z wynikiem 0,7% i kursem 11226,4 pkt. Z uwagi, iż wielu aktywnych uczestników rynku przebywało poza swoim miejscem pracy, wolumen transakcyjny był niewielki, stąd też trwałość ostatnich wzrostów może być dyskusyjna.
Z ważniejszych danych ekonomicznych, w środę opublikowano protokół z posiedzenia Fed z 1-2 listopada, którego treść sygnalizuje tendencję zmierzającą w kierunku spowolnienia podwyżek stóp procentowych. Tymczasem liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w tygodniu do 19 listopada wzrosła o 17 tys., do 240 tys., najwyżej od połowy sierpnia.
Jak w sobotę doniósł Reuters, według Adobe Analytics amerykańscy konsumenci wydali online w Black Friday rekordową sumę 9,12 mld USD (wzrost o 2,3% r/r), pomimo wysokiej inflacji. Adobe Analytics, który mierzy handel elektroniczny poprzez analizę transakcji na stronach internetowych, ma dostęp do danych obejmujących zakupy u 85% z 100 największych sprzedawców internetowych w Stanach Zjednoczonych. Firma prognozowała, że sprzedaż w Black Friday wzrośnie o skromny 1% rocznie.
Ze spółek.
Tydzień rozpoczął się od zaskakujących wiadomości od Disney'a (DIS ), gdzie zarząd odwołał ze skutkiem natychmiastowym dyrektora generalnego Boba Chapka, który objął to stanowisko w lutym 2020 roku, zastępując go byłym dyrektorem generlanym Robertem Igerem. Podczas swojej kadencji Chapek zmierzył się z pandemią Covid-19, która zamknęła parki rozrywki i kina oraz kosztowną bitwą o zdobycie przez Disney+ znaczącego udziału w rynku streamingu video. Jednak ostatnie wyniki firmy były niezadowalające i zarząd ugiął się pod presją akcjonariuszy. Nie jest na razie jasne, jaka będzie strategia Igera, aby poprawić finanse, biorąc pod uwagę, że Chapek w dużej mierze zrealizował jego pomysły, zanim ten udał się na emeryturę.
Niesamowity tydzień odnotowali akcjonariusze notowanego w Nowym Jorku, angielskiego klubu piłkarskiego Manchester United (MANU ), którego akcje wystrzeliły w stratosferę, zyskując w ostatnich dniach aż 64%. Katalizatorem tak gwałtownego wzrostu było opublikowane we wtorek oświadczenie właścicieli klubu - amerykańskiej rodziny Glazerów, którzy po 17 latach od nabycia, rozważają sprzedaż jednej z najbardziej znanych sportowych drużyn na świecie. Spekuluje się, że potencjalnym nabywcą może być były piłkarz Manchesteru United David Beckham, który obecnie jest właścicielem klubu amerykańskiej ligi MLS, Inter Miami. Wiadomość ta zbiegła się to z innym ważnym komunikatem na temat odejścia z klubu Cristiano Ronaldo w bardzo niemiłych okolicznościach. "Klub dziękuje mu za jego ogromny wkład w ciągu dwóch okresów na Old Trafford" - napisał klub w oświadczeniu. W piłce nożnej, gdzie kontrakty są gwarantowane, niezwykle rzadko zdarza się, aby klub zwolnił zawodnika w połowie sezonu. W przypadku gwiazdora formatu Ronaldo, jest to wręcz niespotykane. Powodem rozwodu Ronaldo z Manchester United, był głęboki konflikt piłkarza z nowym trenerem drużyny Erikiem Ten Hagiem. Póki co nie wiadomo gdzie - przebywający obecnie w Katarze na mistrzostwach świata w piłce nożnej - 37-letni Ronaldo znajdzie zatrudnienie. Biorąc pod uwagę schyłek kariery gwiazdora i zaporowe warunki finansowe, lista potencjalnych klubów jest krótka.