W poniedziałek Verizon (VZ ) ogłosił, że przejmie Yahoo (YHOO ), niegdyś pioniera internetu, a dziś zaledwie cień dawnego technologicznego giganta. Dyrektor generalna Yahoo, Marissa Mayer, komentując zawarcie umowy powiedziała, że "możliwość połączenia Yahoo i Verizon to wspaniała wiadomość oznaczająca otwarcie nowego rozdziału w historii firmy". Czy to rzeczywiście początek nowego rozdziału? Czy może raczej smutny koniec spółki, która nie pogodziła się jeszcze z utratą swojej dawnej świetności?
© JD Lasica / Flickr
Marissa Mayer
Verizon ma przejąć Yahoo za 4,8 mld dolarów. Cena, którą zapłaci telekomunikacyjny potentat może się wydawać wyjątkowo niska, jeśli weźmiemy pod uwagę to, że jeszcze kilkanaście lat temu, w okresie banki internetowej, wartość rynkowa Yahoo sięgnęła rekordowego poziomu 125 mld dolarów, a w 2008 roku Microsoft (MSFT ) planował go przejąć za 40 mld dolarów (Yahoo zresztą ofertę odrzucił twierdząc, że oferowana cena była zbyt niska). Wystarczy jednak bliżej przyjrzeć się ostatnim wynikom oraz wycenie rynkowej spółki, aby zrozumieć, że wartość transakcji rzeczywiście odzwierciedla obecną sytuację Yahoo. W II kwartale 2016 roku kalifornijska firma wykazała przychody w wysokości 1,3 mld oraz stratę w wysokości 440 mln dolarów. Jej kapitalizacja rynkowa wynosiła w tym czasie około 40 mld dolarów, pomniejszona jednak o wartość należących do niej udziałów Alibaby (BABA ) (wycenianych na 32 mld dolarów) oraz Yahoo Japan (wycenianych na ponad 8 mld dolarów), była mniejsza od zera. Warto zaznaczyć, że Verizon tych drogocennych udziałów nie przejmie - będzie do niego należał jedynie podstawowy biznes Yahoo, a zatem wyszukiwarka, serwis internetowy, system mailingowy oraz platforma reklamowa. Zarządzanie udziałami Alibaby i Yahoo Japan po sfinalizowaniu transakcji przejmie nowa spółka, o innej nazwie, która będzie notowana na Nowojorskiej Giełdzie Papierów Wartościowych.
© Pieter Beens / Shutterstock.com
Zakup udziałów w chińskiej spółce e-commerce zdecydowanie okazał się najbardziej udaną inwestycją Yahoo w historii. W 2005 roku internetowy gigant nabył 40% udział Alibaby za 1 mld dolarów (obecnie zmniejszył się on do 15,4%). Cena w wysokości 1 mld dolarów pojawiała się w historii Yahoo jeszcze trzykrotnie, była jednak związana z mniej udanymi transakcjami. W 1998 roku Yahoo nie zgodził się na zakup Google (GOOG ) za 1 mld dolarów. Zrozumiawszy swoją pomyłkę zaproponował w 2002 roku 3 mld, tym razem to jednak Google odmówił żądając 5 mld dolarów. W tamtym czasie Yahoo uznał cenę za zbyt wysoką, ale rynkowa wycena Google zwiększyła się przez te kilkanaście lat do ponad 500 mld dolarów. Również 1 mld dolarów zaoferował Yahoo Markowi Zuckerbergowi za przejęcie Facebooka (FB ) i również ta transakcja nie doszła do skutku. Jeszcze wtedy Yahoo był tak wielki, że mógł sobie pozwolić na zakup Google czy Facebooka, udowadniając, że dostrzega potencjał wschodzących biznesów, a jednocześnie że brakuje mu zdecydowania i pomysłu na rozwój swojej działalności. Podobną cenę zapłacił wreszcie Yahoo przejmując w 2013 roku portal społecznościowy TumbIr, podejmując ostatnią próbę modernizacji swojego biznesu, a także wejścia na rynek sieci społecznościowych. Kolejna nieudana inwestycja potwierdziła, że Yahoo nie jest przedsiębiorstwem, które ma szanse na dynamiczny rozwój.
Po przejęciu przez Verizon biznes operacyjny Yahoo zostanie najprawdopodobniej zintegrowany ze spółką AOL, którą gigant na rynku telekomunikacyjnym przejął za podobną cenę (4,4 mld dolarów) w zeszłym roku. AOL i Yahoo będą wspólnie zarządzać 25 markami internetowymi, w tym różnorodnymi serwisami. Verizon przejmie nie tylko internetową infrastrukturę, lecz również blisko miliard aktywnych użytkowników Yahoo na całym świecie, w tym 600 mln użytkowników w segmencie mobilnym, który w II kwartale 2016 roku przyniósł Yahoo przychody w wysokości 378 mln dolarów. Efektem przejęcia będzie zatem utrzymanie lub zwiększenia udziału Verizona w rynku operatorów telekomunikacyjnych oraz zwiększenie jego przychodów. Być może dzięki niemu Verizon będzie mógł poszukiwać nowych możliwości wzrostu, a także umocnić swoją pozycję na internetowym rynku - analitycy podkreślają przecież, że dzięki połączeniu Verizona, AOL i Yahoo może powstać technologiczny gigant, który będzie w stanie rzucić wyzwanie Google i Facebookowi. Jeśli do tego dojdzie, faktycznie będziemy mogli mówić o nowym rozdziale, będzie to chyba jednak nowy rozdział dla Verizona, a nie dla Yahoo.