Jedni marzyli o zrównoważonym budżecie, być może nawet o nadwyżce budżetowej. Inni o rosnącej liczbie bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Włosi marzyli jednak tylko o jednym, i raczej nie były to poprzednie cele, by utworzony rząd się nie rozpadł. Doczekali się, ale na jak długo?
Ponieważ Włochy przeżywają niezwykły okres stabilności politycznej narastają obawy, że ewentualne odejście premiera Mario Draghiego w przyszłym roku może doprowadzić do ponownej zawieruchy politycznej, której Włosi mają serdecznie dość. Dyrektor generalny European House Ambrosetti Forum, Valerio De Molli, powiedział mediom podczas mającego miejsce w tym tygodniu wywiadu, że Włochy znajdują się obecnie w środku "okna stabilności". To tyle dobrych wiadomość, bowiem zaraz później dodał, że "kryzys polityczny we Włoszech jest zawsze tuż obok, a spokój nie musi trwać wiecznie", i z pewnością nie założy się o swoją rodzinę, że taka sytuacja będzie trwała nadal. Dobrze jest teraz, ale czy tak będzie za kilka miesięcy? Tego nie wie nikt, w tym i on sam. W ostatnich latach Włochy doświadczyły przeróżnych reprezentacji rządowych, ale scena polityczna uległa znacznemu uspokojeniu od czasu mianowania Draghiego na stanowisko premiera w lutym. Były szef Europejskiego Banku Centralnego zdołał uzyskać poparcie zarówno lewicowego, jak i prawicowego spektrum politycznego i jest popularną postacią wśród włoskiego elektoratu - nie tylko swojego własnego. Gian Maria Gros-Pietro, prezes włoskiego banku Intesa Sanpaolo twierdzi, że Mario Draghi sprawnie kieruje rządem koalicyjnym, potrafi zrozumieć i uwzględnić różne wrażliwości stron, a jednocześnie ustalać cele i je osiągać, aby kraj zrozumiał, że podąża właściwą ścieżką.
Jednak dni, w których panowała we Włoszech względna stabilność można policzyć niemal na palcach jednej ręki. De Molli uważa, że jego kraj nie powinien doświadczyć żadnego kryzysu politycznego w ciągu najbliższych sześciu do dziewięciu miesięcy. To ważny okres, po którym będą miały miejsce jeszcze ważniejsze wybory prezydenckie. Nazwisko Draghiego często pojawia się jako potencjalny kandydat do zastąpienia urzędującego prezydenta Sergio Mattarelli w przyszłym roku. Gdyby jednak Draghi został prezydentem, z drugiej strony taka sytuacja skutkowałaby poważną luką na poziomie władzy wykonawczej. W ocenie Carlo Cottarelliego, byłego dyrektora Międzynarodowego Funduszu Walutowego, są szanse, że to właśnie Draghi zostanie prezydentem. Również i on obawia się całkiem realnego scenariusza, w którym premier zostaje prezydentem, otwierając jednocześnie puszkę Pandory w kontekście najważniejszego stanowiska wykonawczego w kraju. Co więcej, możliwy jest scenariusz, w którym już w trakcie kampanii zrezygnuje on z funkcji premiera.
Obecny premier ma dobre notowania w biznesie. De Molli z European House Ambrosetti Forum jest przekonany, że były szef EBC jest odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu, podejmując właściwe decyzje. Co więcej, nie jest kojarzony ani z lewicą ani z prawicą, spajając targany niepokojami od wielu lat kraj. Draghi nie tylko forsuje własny program oparty w dużej mierze na reformach, ale także nadzoruje duże inwestycje w kraju i wysiłki na rzecz szczepień przeciwko Covidowi. Postpandemiczna rzeczywistość to zresztą ekstremalne warunki do prowadzenia jakiejkolwiek polityki. W czwartek Draghi po raz kolejny wezwał Włochów do zaszczepienia się na Covid-19, ponieważ ma plan by do końca września 80% ludzi w kraju zostało zaszczepionych. Według Our World in Data 70% Włochów otrzymało przynajmniej jedną dawkę, a 61% jest w pełni zaszczepionych. Naród ten był jednym z najbardziej dotkniętych pandemią.