Ostatnimi czasy w moich artykułach sporo uwagi poświęciłem aplikacjom mobilnym. Pisałem już o zagrożeniu płynącym dla osób korzystających z najbardziej popularnych aplikacji mobilnych, czy o aplikacjach mogących zastąpić nam wizytę u lekarza. Temat tego artykułu, czyli wysyłanie wiadomości do bliskich nam osób z "drugiej strony" tego świata, wydaje się jeszcze bardziej kontrowersyjny. Można stwierdzić, iż to całkiem zrozumiałe, że producenci niektórych programów chcą nam towarzyszyć na co dzień, aby poznać nasze zwyczaje, czy preferencje. Dlaczego jednak chcą, aby ich aplikacje towarzyszyły nam jeszcze po śmierci? Odpowiedź na to pytanie odnajdziemy w znanym każdemu przysłowiu - potrzeba matką wynalazków.
Twórcą tego wynalazku był Moran Zur - założyciel, a obecnie CEO SafeBeyond, z którym Paszport do Wall Street miał możliwość rozmawiać na temat inwestowania na giełdach w Stanach Zjednoczonych. Jak niektórzy mogą się domyślać, pomysł na aplikację pojawił się w bardzo smutnych (zwłaszcza dla twórcy) okolicznościach. Był rok 2002 - Zur miał dopiero 25 lat, gdy umarł jego ojciec. Nie zdążył zadać mu kilku ważnych pytań. Wtedy w jego głowie po raz pierwszy pojawił się pomysł stworzenia SafeBeyond. Zasadnicze prace nad napisaniem aplikacji ruszyły jednak później. W 2012 roku Moran Zur dowiedział się o nowotworze mózgu, na którego chorowała jego żona i zarazem matka jego dziecka, rzucił więc pracę w dużej firmie brokerskiej na rzecz stworzenia SafeBeyond. Pisałem o potrzebie, która jest matką wynalazków. W tym przypadku chodzi o możliwość pożegnania się z bliskimi, podzielenia się z nimi ważnymi informacjami czy też dowiedzenia się czegoś o nich. Ma to tym większy sens, że nikt z nas nie wie, kiedy nadejdzie jego ostatni dzień. Odłóżmy na bok przekonanie, że tego typu aplikacja budzi mieszane uczucia i spróbujmy zrozumieć, jak dokładnie to wszystko wygląda.
CEO określa aplikację jako "emocjonalną polisę ubezpieczeniową", która zawarta jest w swojego rodzaju kapsule czasu. Zur zwraca uwagę na fakt, że choć możemy przewidzieć, kiedy nastąpią ważne wydarzenia w życiu naszym bądź naszych bliskich (ślub, urodziny itd.) to nikt nie zagwarantuje nam, że będziemy mogli w nich uczestniczyć. SafeBeyond pozwala na przekazanie spersonalizowanych wiadomości w formacie tekstu, zdjęć bądź wideo. Użytkownik zdecyduje, do kogo owe wiadomości mają trafić. Możemy więc stworzyć wirtualny album, spisać naszą ostatnią wolę (nazwijmy to cyfrowym testamentem) czy przekazać w czyjeś ręce konta do portali, serwisów, banków... Możliwość przechowywania tak wrażliwych danych w aplikacji sugeruje, że szczególny nacisk powinien być położony na bezpieczeństwo - rzeczywiście Moran Zur na stronie aplikacji zapewnia prywatność i poufność przechowywanych zasobów. Jak więc wiadomość jest przekazywana? Oferowane jest nam kilka sposób: przykładowo możemy ustalić określoną datę przekazania wiadomości, czy też uzależnić wysłanie treści od lokalizacji w którym dana osoba będzie przebywać. Kluczowe znaczenie ma tutaj "trustee" tzn. osoba, która poinformuje administrację aplikacji o śmierci użytkownika oraz będzie odpowiedzialna za dotarcie wiadomości do wskazanych bliskich.
SafeBeyond nie jest jedyną aplikacją, która "pomoże nam spokojnie umrzeć". Dzięki Cake również będziemy mogli przekazać bliskim nasze ostatnie życzenia, np. polecenie, co zrobić z naszym kontem na Facebooku. Willing pozwoli natomiast na zabezpieczenie naszych nieruchomości - również jest to forma cyfrowego testamentu. Biorąc pod uwagę małą liczbę spółek zajmujących się taka tematyką, widać, iż branża ta jest nowa i dopiero się rozwija. Warto jednak zaznaczyć, że ciężko będzie jeszcze wymyślić jakąś nową aplikację związaną ze śmiercią, więc konkurencja na tym polu powinna być niewielka. Obecne firmy na brak klientów nie powinny narzekać, ponieważ, jak wszyscy wiemy, w życiu pewne są tylko dwie rzeczy... Kto wie, być może część ludzi będzie chciała skorzystać właśnie z takiego sposobu pożegnania się z życiem.