Jest znacznie bardziej prawdopodobne złapać SARS-CoV-2 od kogoś w domu niż w pełnym samolocie podczas 12 godzinnego lotu. To jeden z rezultatów nowego badania nad przenoszeniem wirusa w samolotach, sponsorowanego przez Departament Obrony, we współpracy z Boeingiem
Linie lotnicze od miesięcy starają się przekonać konsumentów, że ryzyko złapania SARS-CoV-2 podczas lotu jest niezwykle niskie. Udokumentowano bardzo niewiele przypadków transmisji podczas lotu - według Zrzeszenia Międzynarodowego Transportu Lotniczego tylko 44 w tym roku, na 1,2 miliarda pasażerów. (Niektóre z tych podróży miały miejsce przed ogłoszeniem pandemii). Badania potwierdzają, że ludzie nie są w stanie złapać SARS-CoV-2 w samolocie, przynajmniej z małych kropli aerozolu, które nie odfiltrowują masek na twarzy. Jednak nawet jeśli konsumenci będą chcieli wrócić do latania, przemysł stoi przed długą drogą do odzyskania równowagi.
Badacze symulowali przenoszenie się wirusów w samolotach Boeing 777 i 767 w ciągu ośmiu dni testów, zarówno w locie, jak i na ziemi. Samoloty zostały wyposażone w filtry HEPA (High Efficiency Particulate Air), które są obecnie powszechnie stosowane w lotach komercyjnych. Naukowcy przeprowadzili ponad 300 testów aerozolowych, uwalniając 180 milionów "fluorescencyjnych cząstek znacznikowych" do powietrza, a także wykorzystali czujniki i manekiny do oszacowania narażenia i przenoszenia bez użycia rzeczywistego wirusa. Wyniki były zachęcające. Filtry HEPA mają wysoki stopień wymiany powietrza i systemy wentylacji w dół - wszystkie te elementy połączono w celu oczyszczenia cząsteczek wirusa prawie całkowicie z powietrza w kabinie. Badacze stwierdzili 99,7% zmniejszenie ilości cząsteczek rozprowadzanych do pasażerów siedzących bezpośrednio przy źródle przenoszenia wirusa oraz 99,9% zmniejszenie ilości ponad 40 "stref oddechowych" w każdej sekcji samolotu. Naukowcy stwierdzili, że złapanie SARS-CoV-2 byłoby "bardzo mało prawdopodobne" podczas 12-godzinnego lotu. Rzeczywiście, zgodnie z modelami teoretycznymi, pasażer w klasie ekonomicznej musiałby siedzieć obok zakaźnego pasażera przez 54 godziny, aby zostać zakażonym. A zakażenie pasażerów w innym miejscu samolotu zajęłoby ponad 100 godzin lotu.
Jak można się było spodziewać, ryzyko przeniesienia zakażenia było najwyższe w tym samym rzędzie co zarażony pasażer, wraz z rzędami z przodu i z tyłu. Ale nie było wymiernej różnicy pomiędzy oknami, środkowymi i narożnymi fotelami. Napowietrzniki, włączone lub wyłączone, nie robiły żadnej różnicy. Badacze badali również drogę przelotową przy otwartych drzwiach samolotu, sprawdzając, czy wirus nie został przeniesiony z manekina w rzędzie 33. Stwierdzili, że 99,99% cząsteczek wirusa zostało wyeliminowanych w tym scenariuszu.
ZŁZ badań wynika, że wypełniony lot byłby w rzeczywistości bezpieczniejszy niż pobyt w domu z osobą zarażoną. Badania wykazały, że krople aerozolu w samolocie rozpadają się lub rozpraszają w ciągu około pięciu minut, w porównaniu do 1,5 godziny w domu podmiejskim. A ponieważ czas ekspozycji jest krytyczny, skumulowana ekspozycja w samolocie była 10 razy mniejsza ze względu na szybką recyrkulację powietrza, filtrację i wentylację w dół. Badania miały kilka ograniczeń. Manekiny były trzymane w pozycji siedzącej, zwrócone do przodu. Badacze nie oceniali ruchu w samolocie, ani w salonikach na lotnisku. Nie oceniali też wpływu rozmowy, która mogła zmienić kierunek cząsteczek. Zakładali, że pasażerowie noszą maski przez cały czas. I skupili się tylko na najmniejszych, aerozolowych kroplach, zakładając, że maski będą odfiltrowywać większe kropelki powstałe w wyniku rozmowy, kaszlu lub kichania. Cząsteczki wirusa mogły również lądować na powierzchniach i zarażać ludzi.
Mimo to, nawet jeśli liniom lotniczym uda się przekonać społeczeństwo, że latanie jest bezpieczne, branża napotyka na szersze przeszkody na drodze do poprawy sytuacji. Druga fala przypadków pojawia się w Stanach Zjednoczonych i Europie, zbliżając się do szczytów letnich, a kraje takie jak Francja ponownie wprowadzają pewne środki zapobiegawcze. Przewoźnicy nie spodziewają się dużego ożywienia w ruchu lotniczym bez szczepionki i ogólnego złagodzenia pandemii. Najdłużej wychodzą na prostą przewoźnicy sieciowi o pełnym zakresie usług, tacy jak United, ponieważ ich sieci i struktury tras w większym stopniu opierają się na taryfach międzynarodowych i biznesowych (w porównaniu z krajowymi przewoźnikami zajmującymi się rekreacją).
Na przykład United twierdzi, że oczekuje spadku przychodów o 67% w czwartym kwartale w porównaniu z poziomem z 2019 r., przy spadku zdolności przewozowych o 55%. Oznacza to, że przepustowość w pierwszym kwartale 2021 r. będzie o co najmniej 50% niższa niż w 2019 r., jak podaje analityk UBS