Partia Demokratyczna oraz należące do Comcast
Można wyróżnić kilku większych i pomniejszych zwycięzców pierwszej części debaty. Na uwagę zasługuje członkini Izby Reprezentantów USA Tulsi Gabbard. Jako kandydatka opowiadająca się za pokojem we wspaniały i wzruszający sposób wygłosiła swój antywojenny manifest. Ostrzegła, że rząd federalny pod kierownictwem Donalda Trumpa dąży do zwiększenia napięć z Iranem, co może doprowadzić do wojny dużo gorszej w skutkach niż ta z Irakiem. Dobrze poradziła sobie także Elizabeth Warren. Demokratka przedstawiła swoją wizję demokracji socjalistycznej, wzbudzającą nadzeję we wszystkich Amerykanach. Wyjaśniła, dlaczego konieczne jest zwiększenie podatków nakładanych na najbogatszych, a także zapewnienie uniwersalnej opieki medycznej poprzez Medicare. Były sekretarz amerykańskiego Departamentu ds. Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast Julián Castro również dał się zapamiętać, kiedy opowiedział o swojej propozycji dekryminalizacji nielegalnego wjazdu do Stanów Zjednoczonych, by upewnić się, że znikną przygraniczne obozy dla internowanych. Burmistrz Nowego Jorku Bill Be Blasio i gubernator Waszyngtonu Jay Inslee też wypadli dość przyzwoicie, jasno i skutecznie przedstawiając swoje propozycje.
Debata nie wszystkim poszła równie dobrze. Do polityków, którzy zwrócili na siebie uwagę w negatywny sposób, należy na pewno Tim Ryan. Członek Izby Reprezentantów USA wyglądał na nieprzygotowanego i zagubionego. Wypadł bardzo blado w porównaniu do Gabbard podczas wspólnej dyskusji na temat działań w sprawie pozostałych oddziałów amerykańskiego wojska na Bliskim Wschodzie. O'Rourke również się nie popisał, szczególnie kiedy przypadkowo wtrącał w wypowiedzi hiszpańskie wstawki, albo gdy uczestniczył w wymianie poglądów z Castro w kwestii reformy prawa imigracyjnego. Castro kazał O'Rourke'owi "odrobić pracę domową". Senator Cory Booker wprawdzie nie wypadł najgorzej, ale kilka razy zachował się bardzo dziwnie. Po przemowie O'Rourke zaczął mówić łamanym hiszpańskim i jako jedyny kandydat opowiedział się przeciwko porozumieniu z Iranem z 2015 roku bez podawania konkretnego powodu. Wydawało się, iż nie podchodzi zbyt poważnie do spraw związanych tworzeniem polityki, co stawiało go w bardzo złym świetle przy Elizabeth Warren, która wiedzie w tym zakresie prym. John Delaney i Amy Klobuchar nie zdołali wyróżnić się pośród rywali ani osobowością ani programem politycznym.
Podsumowując, czwartkowa część pierwszej debaty w ramach prawyborów Partii Demokratycznej była emocjonującym i miejscami zaskakującym wydarzeniem. Niestety, można wskazać również kilka niedociągnięć ze strony organizatorów. Nie postarano się, by każdy kandydat miał tyle samo czasu na wypowiedź. Poza tym nie uciszano publiczność, kiedy politycy przemawiali. Wyraźnie widać było, że niektórzy kandydaci są faworyzowani. Waren i Booker otrzymali więcej pytań niż pozostali, mieli także więcej czasu na odpowiedź, bo ponad 10 minut. Z drugiej strony ignorowano na przykład Gabbard i Inslee. Według moich przewidywań Ryan i Delaney nie pojawią się w debacie w przyszłym miesiącu, a Gabbard i Castro zyskają większe poparcie w sondażach.
Autor jest niezależnym wyborcą, który dzieli się swoją opinią.