Chiny muszą mieć wszystko to, co mają Stany Zjednoczone, więc przykładów na kopiowanie niemal jeden do jeden nie brakuje. Lada dzień na nowojorskim Nasdaq zadebiutuje spółka pieszczotliwie nazywana "chińską Teslą", która będzie stanowiła dobrą okazję na inwestycje w silnie rozwijającą się, ale jak pokazuje właśnie Tesla
Oferta NIO należy do tych agresywnych - biznes jest odważny, ale przynosi straty, a spółka wyciąga rękę do amerykańskich inwestorów po 1,16 mld USD. Ostateczna kwota będzie zależna od ceny sprzedaży 160 mln akcji, których wycena jest szacowana na 6,25-8,25 USD. Jeżeli akcje sprzedadzą się z sukcesem, oferta NIO będzie czwartym co do wielkości debiutem giełdowym bieżącego roku, tuż za Axa Equitable Holdings o wartości 3,16 mld USD
Nazwa powstałej w 2014 roku w Szanghaju firmy oznacza w wolnym tłumaczeniu 'nadchodzące niebieskie niebo'. Na samym początku nazywała się NextCar Inc. Firma twierdzi, że jej misją jest "... kształtowanie radosnego stylu życia poprzez oferowanie najwyższej jakości inteligentnych pojazdów elektrycznych i bycie najlepszym przedsiębiorstwem dla użytkownika". Firmowy samochód EP 9 był wyraźnym chwytem marketingowym, który wzbudził entuzjazm i zainteresowanie firmą - spółka zastosowała tym samym taką samą strategię PR, którą Tesla realizowała wiele lat temu. Jego pierwszym produkowanym seryjnie samochodem jest luksusowy SUV ES8, który firma zaczęła dostarczać użytkownikom 28 czerwca tego roku. Do 30 sierpnia spółka dostarczyła 1 602 modeli ES8, a kolejne 15,5 tys. samochodów ma być dostarczonych do klientów, którzy wpłacili już zaliczki. NIO planuje wprowadzić do końca 2018 roku na rynek drugi produkowany seryjnie pojazd o modelu ES6, z terminami pierwszych dostaw na pierwszą połowę 2019 r. ES6 jest po prostu tańszą wersją ES8.
Finanse spółki póki co nie wyglądają zbyt optymistycznie. NIO zaczął wykazywać przychód dopiero w 2018 roku, pozyskując 6,7 mln USD (tak, milionów dolarów) na sprzedaży pojazdów, podczas, gdy straty netto przekroczyły 0,5 mld USD (pół miliarda dolarów!). Firma odnotowała stratę netto w wysokości 758,8 mln USD w całym 2017 roku. Tymczasem spółka szacuje, iż nakłady inwestycyjne na najbliższe 3 lata wyniosą około 1,8 mld USD, głównie na rozbudowę i instalację dodatkowego sprzętu w fabryce w Szanghaju, badania i rozwój oraz rozbudowę sieci sprzedaży i usług.
Spółka, jak sama przyznaje w prospekcie emisyjnym, nie posiada dużego doświadczenia w produkcji pojazdów i nie daje gwarancji, iż uda się jej zbudować wydajne i zautomatyzowane możliwości produkcyjne. Uwagę zwraca również fakt, iż do produkcji wykorzystywanych jest ponad 1700 różnych części pochodzących od ponad 160 różnych dostawców. "Łańcuch dostaw naraża nas na wiele potencjalnych źródeł awarii lub niedoborów komponentów" - mówi prospekt.
Firma jest również w dużym stopniu uzależniona od rządowych zachęt i regulacji, które są korzystne dla pojazdów elektrycznych. Póki co nie jest jasne w jakim stopniu uderzy w firmę wojna handlowa, ponieważ spółka nie eksportuje żadnych swoich produktów do Stanów Zjednoczonych.
Debiut spółki zaplanowano na 12 września. Będzie notowana pod tickerem