W trzydziestym pierwszym tygodniu urzędowania Trump wygłosił przemówienie dotyczące trwającej od 16 lat wojny w Afganistanie, zapewnił o poprawie stosunków z Koreą Północną i po raz kolejny poruszył kilka kwestii będących przedmiotem ożywionej dyskusji. W poniedziałek prezydent poinformował, że amerykańscy żołnierze pozostaną w Afganistanie, aby kontynuować walkę z Al-Kaidą i Państwem Islamskim. Podczas kampanii wyborczej przekonywał natomiast, że to strata pieniędzy i deklarował zamiar wycofania wojsk.
Trump określił cel zaangażowania sił amerykańskich w Afganistanie bardzo wyraźnie, lecz nie przedstawił szczegółów planu mającego przynieść Stanom Zjednoczonym wygraną. Odniósł się jedynie pokrótce do radykalnej organizacji Taliban, która w dużej mierze przyczyniła się do rozpoczęcia wojny, odrzucając żądania Amerykanów po zamachu z 11 września 2001 r. Prezydent nie zdradził też, ilu dodatkowych żołnierzy wyśle do Afganistanu. Stwierdził, że pytania w tej sprawie należy kierować do sekretarza obrony Jima Mattisa, który będzie decydował, jakie siły są niezbędne. Trump postanowił również nie zamykać operacji w ścisłych ramach czasowych.
"Od teraz nasza strategia nie będzie uzależniona od narzuconych terminów, lecz od warunków na miejscu. Nie powiem, kiedy zaatakujemy, ale zrobimy to" - oświadczył prezydent. Reakcje na jego słowa były mieszane. Przewodniczący Senackiej Komisji Sił Zbrojnych John McCain stwierdził, że dzięki Trumpowi Stany Zjednoczone wykroczą "daleko poza nieudaną strategię poprzedniej administracji, która była tylko odsuwaniem w czasie klęski". Nancy Pelosi, liderka mniejszości w Izbie Reprezentantów, doszła do zgoła odmiennego wniosku: "Prezydent utrzymywał, że wie, co robi i ma plan na przyszłość. To oczywiste, że tak nie jest".
Podczas wiecu w Phoenix prezydent przedstawił swoje stanowisko w kilku innych kwestiach. Bronił kontrowersyjnej wypowiedzi po zamieszkach w Charlottesville i sugerował, że Stany Zjednoczone mogą wycofać się z Północnoamerykańskiego Układu o Wolnym Handlu (NAFTA). Największe kontrowersje wzbudziło stwierdzenie dotyczące muru na granicy z Meksykiem. Trump zagroził, że jeśli nie otrzyma funduszy na jego budowę, zawiesi prace rządu.
Prezydent przekonywał ponadto, że stosunki z Koreą Północną ulegają poprawie. Północnokoreańskie media państwowe poinformowały jednak, że przywódca kraju Kim Dzong Un nakazał zwiększenie produkcji silników rakietowych. Jest to kolejny sygnał świadczący o silnych napięciach po stronie koreańskiej. Wybuch wojny nuklearnej miałby katastrofalne skutki, chociażby w postaci ogromnej liczby zabitych i rannych. Sytuację najlepiej podsumowała rzeczniczka chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Hua Chunying, która wyraziła nadzieję, że "wszystkie strony konfliktu będą na tyle odważne, by wziąć na siebie odpowiedzialność, okazać dobrą wolę i podjąć właściwe działania w celu rozwiązania konfliktu".
- https://apnews.com/b4a7beeb3ffc4bfcab384108e1f041db?utm_campaign=SocialFlow&utm_source=Twitter&utm_medium=AP
- https://www.washingtonpost.com/news/post-politics/wp/2017/08/23/as-trump-ranted-and-rambled-in-phoenix-his-crowd-slowly-thinned/?utm_term=.a9f6b546ba23
- http://www.reuters.com/article/us-northkorea-missiles-idUSKCN1B306Phttp://www.reuters.com/article/us-northkorea-missiles-idUSKCN1B306P