Wielka Brytania stoi przed poważnym zagrożeniem związanym z pandemią koronawirusa. Doradca naukowy i doradca medyczny brytyjskiego rządu, Patrick Vallance oraz Chris Whitty, ostrzegają, że w obecnym tempie do połowy października wskaźnik zachorowań wśród Brytyjczyków może wzrosnąć nawet do 50 000 dziennie.

"Jeśli nie zrobimy wystarczająco dużo, wirus się rozprzestrzeni, a póki co wyraźnie zmierzamy właśnie w tym kierunku. Jeśli nie zdołamy zawrócić, znajdziemy się w bardzo poważnej sytuacji" - zaapelował Whitty, cytowany przez Reutersa.

Rosnące liczby nowych zakażeń we Francji, w Austrii czy Niderlandach zaczęły niepokoić niemieckiego ministra zdrowia Jensa Spahna. Polityk ostrzega, że jeśli Niemcy pozostawią otwarte granice z tymi krajami, w końcu może dojść do "importu" nowych zachorowań. Jak podaje Reuters, Spahn określił sytuację pandemiczną w Hiszpanii jako "najprawdopodobniej poza kontrolą".

Wraz ze wzrostem nierzadko niedających się wykryć przypadków zarażeń wśród młodych ludzi eksperci ds. zdrowia zaczynają rozważać przywrócenie surowszych obostrzeń, a nawet wprowadzenie kolejnego lockdownu.

Amerykańskie Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) opublikowało w zeszłym tygodniu nowe wytyczne dotyczące przenoszenia się wirusa drogą powietrzną. Naukowcy agencji poinformowali, że COVID-19 utrzymuje się w powietrzu przez długi czas, a jego cząsteczki mogą przemieszczać się nawet o 2 metry, w związku z czym zaleca się stosowanie oczyszczaczy powietrza w pomieszczeniach zamkniętych.

Na swojej stronie internetowej CDC napisało w piątek, o czym donosi The New York Times, że wirus roznosi się "drogą kropelkową, czyli poprzez małe cząsteczki, takie jak w aerozolach, wydalane z organizmu podczas kaszlu, kichania, śpiewania, mówienia czy oddychania".

Następnie w poniedziałek amerykański organ zdrowia poinformował, że w wyniku błędu na stronie pojawiła się "robocza wersja zmian w zaleceniach" dotyczących sposobu, w jaki rozprzestrzenia się koronawirus. Dodał, że obecnie trwa aktualizacja wytycznych związanych z transmisją drogą powietrzną.

Oświadczenie wydało się dość zaskakujące dla Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), która już wcześniej korygowała błędy w informacjach podawanych przez Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom. Dyrektor ds. nadzwyczajnych sytuacji WHO dr Mike Ryan stwierdził podczas poniedziałkowej konferencji, że nic mu nie wiadomo na temat nowych dowodów w zakresie przenoszenia się wirusa drogą powietrzną, dlatego też wezwał CDC do wyjaśnienia tej sprawy.

To już drugi raz, kiedy SARS-CoV-2 łączony jest z powietrzem. W lipcu grupa 200 naukowców napisała do WHO otwarty list, w którym poprosiła organizację o ocenę zgromadzonych dowodów, że COVID-19 rozprzestrzenia się drogą powietrzną.

Póki co oficjalne stanowisko Światowej Organizacji Zdrowia jest takie, że wirus transmitowany jest najczęściej wraz z małymi cząsteczkami wydalanymi podczas kichania lub kaszlu, które szybko opadają na ziemię i inne powierzchnie. Choć nie można całkowicie wykluczyć opcji z drogą powietrzną, to droga kropelkowa wciąż jest uznawana za główny sposób rozprzestrzeniania się koronawirusa.