Prezes niemieckiej firmy motoryzacyjnej Audi Rupert Stadler został aresztowany w poniedziałek za rzekomą rolę w aferze spalinowej. Jest to pierwsza zatrzymana osoba związana z tą aferą, która pełni tak wysokie stanowisko. Audi zadeklarowała chęć współpracy ze śledczymi, natomiast w zeszłym miesiącu spółka odkryła problemy dotyczące emisji w kolejnych 60 000 samochodach. Rupert Stadler został prezesem Audi członkiem zarządu Grupy VW w 2010 roku.
Afera spalinowa wybuchła we wrześniu 2015 roku - Volkswagen AG przyznał się do świadomego manipulowania wskaźnikami emisji spalin w wyposażonych w silnik diesla samochodach produkowanych przez niemiecki koncern motoryzacyjny, czyli pojazdów Volkswagen, Audi, Skoda, SEAT i Porsche. W nowych samochodach celowo instalowano oprogramowanie komputerowe, które służyło do fałszowania wyników pomiarów emisji tlenków azotu (NOx) z układu wydechowego do atmosfery. Niemiecka prokuratura poszerzyła krąg podejrzanych do 20 osób - Audi jest podejrzane o manipulowanie wskaźnikami emisji spalin w 200 000 samochodach z silnikiem Diesla przeznaczonych na rynek europejski i amerykański. Na początku minionego roku zatrzymano Olivera Schmidta, szefa amerykańskiego biura inżynierii i środowiska Volkswagena w Stanach Zjednoczonych - było to pierwsze zatrzymanie w aferze spalinowej.
Według niepotwierdzonych informacji Rupert Stadler był namawiany przez mniejszościowych akcjonariuszy i analityków do rezygnacji ze stanowiska, jednak grupa VW broniła jego stanowiska i w ubiegłym roku przedłużyła z nim współpracę o kolejne 5 lat - ponadto w kwietniu bieżącego roku w wyniku restrukturyzacji został awansowany na szefa nowoutworzonego działu samochodów premium dla całej grupy. Mieszkania wielu osób z kierownictwa grupy VW, w tym Ruperta Stadlera, zostały przeszukane przez śledczych - 30 maja Stadler i jeden z obecnych członków zarządu Audi zostali podejrzanymi w aferze spalinowej, natomiast 18 czerwca prokuratura w Monachium postanowiła wydać nakaz aresztowania wobec Stadlera. Po ogłoszeniu informacji o zatrzymaniu akcje VW spadły o 3%, co było największym spadkiem dla dziennej sesji na giełdach europejskich. Dzień później sam Stadler zwrócił się z wnioskiem do Rady Nadzorczej Audi i grupy VW o zwolnienie go z zajmowanego stanowiska - rady nadzorcze wyraziły zgodę na tymczasowe zwolnienie na czas wyjaśnienia zarzutów. Jego zastępcą został Abraham Schot, który jest członkiem zarządu odpowiedzialnym za sprzedaż i marketing.
Niemieckie władze nałożyły karę w wysokości 1,2 miliarda dolarów na grupę Volkswagen za świadome oszukiwanie wskaźników emisji spalin. Dotychczas oszustwo kosztowało firmę blisko 30 miliardów dolarów, wliczając w to liczne grzywny, ugody, w tym także wartość umowy z amerykańskimi konsumentami, która obejmuje odkupienie wadliwych samochodów lub likwidację usterki. Obecnie niemieccy prokuratorzy prowadzą postępowanie wobec 49 osób, które mogły być zaangażowane w aferę spalinową - w Stanach Zjednoczonych były dyrektor generalny VW Martin Winterkorn i kilku innych dyrektorów zostało oskarżonych o naruszenie prawa - grupa VW utrzymuje, że tylko managerowie niższego szczebla wiedzieli o oszustwach emisyjnych. Martin Winterkorn został oskarżony przez amerykańskie władze, jednak nie wystąpi przed ich organami sprawiedliwości, ponieważ Niemcy nie prowadzą ekstradycji swoich obywateli do krajów spoza Unii Europejskiej. To dopiero początek afery spalinowej - już wkrótce może dojść do kolejnych zatrzymań podejrzanych, którzy mogli wiedzieć o manipulowaniu wskaźnikami emisji spalin.