Była szefowa Rezerwy Federalnej Janet Yellen ma zostać pierwszą kobietą na stanowisku sekretarza skarbu USA. Byłaby też dopiero drugą osobą, która przeskoczyła od szefa banku centralnego do szefa Departamentu Skarbu.
Ogłaszając, że chce, aby Jellen była jego wyborem na tym stanowisku, prezydent-elekt Joe Biden dostałby kandydata, który może liczyć na głosy republikanów w Senacie, co oznacza, że w 2021 r. Yellen powinna mieć stosunkowo sprawny proces zatwierdzający.
Yellen, która dołączyłaby do G. Williama Millera z administracji Cartera jako jedynego do tej pory sekretarza skarbu, który również przewodził Fedowi, ma dziesięciolecia doświadczenia w tworzeniu polityki gospodarczej. W latach 1994-97 była gubernatorem FED, w latach 1997-99 przewodniczyła Radzie Doradców Ekonomicznych, w latach 2004-2010 była prezesem Banku Rezerwy Federalnej San Francisco, a w latach 2010-14 zajmowała stanowisko nr 2 w FED, zanim została jego prezesem. Kariera akademicka Yellen koncentrowała się na rynku pracy, wynagrodzeniach i bezrobociu, ale obejmowała również takie tematy, jak zjednoczenie Niemiec i zmiany w normach dotyczących rodzenia dzieci. Jellen z powodzeniem sprzeciwiał się sztywnemu celowi inflacyjnemu w 1995 roku, była jednym z tych, którzy popchnęli Fed do bardziej agresywnej reakcji na pęknięcie bańki kredytowej po 2008 roku i rozszerzyli mandat banku na takie tematy, jak nierówność. Yellen jest dyrektorem w komisji ds. odpowiedzialnego budżetu federalnego, która określa siebie jako "autorytatywny głos w sprawie odpowiedzialności fiskalnej", a także współzałożycielem Climate Leadership Council, który dąży do wprowadzenia "podatku węglowego i dywidendy" we współpracy z dużymi koncernami naftowymi, takimi jak ExxonMobil i Shell.
Największą krytyką Yellen jest to, że błędnie oceniła stan gospodarki w kluczowych momentach. Kiedy była w FED w połowie lat 90-tych, jako jedna z nielicznych uważała, że nie można pozwolić, aby stopa bezrobocia spadła poniżej 5,5% bez powodowania poważnych problemów dla gospodarki. Nie miało to wówczas większego znaczenia, ponieważ ówczesny szef, Alan Greenspan, okazał się bardziej przekonujący dla swoich kolegów, a poważniejszy błąd Yellen popełniła w latach 2010. Uważała, że nadmierna inflacja była spowodowana tym, że bezrobocie było "zbyt niskie". Jak powiedziała w swoim przemówieniu w 2017 roku, "Ważne jest, aby spróbować oszacować stopę bezrobocia, która odpowiada maksymalnemu zatrudnieniu, ponieważ uporczywe działanie poniżej niej powoduje wzrost inflacji". Ostatnie badania - nie wspominając już o doświadczeniach z ostatnich 35 lat - pokazały, że ten model "krzywej Phillipsa" nie jest przydatny do przewidywania inflacji, ale nie powstrzymało to Yellen i wielu innych osób z jej pokolenia przed poleganiem na domysłach dotyczących poziomu "maksymalnego zatrudnienia". Mimo że Fed uporczywie zaniżał swój cel inflacyjny od czasu pierwszego ogłoszenia w 2012 roku, Yellen regularnie podkreślała, że te braki są "przejściowe" i że inflacja jest tuż za rogiem, ponieważ stopa bezrobocia nadal spada. W 2014 roku, kiedy stopa bezrobocia przekroczyła 6%, Yellen przekonywała, że rynek pracy jest bardziej restrykcyjny niż sugerowałoby to wolne tempo wzrostu płac, i ostrzegała, że oczekiwanie na zbliżenie się inflacji do celu "niepotrzebnie opóźniłoby likwidację akomodacji (czyt. wspierania gospodarki)".
Późniejszy wzrost wartości dolara i gwałtowny wzrost spreadów kredytowych przedsiębiorstw doprowadził do znacznego spowolnienia w sektorze górniczym, energetycznym i produkcyjnym, a nawet mógł wpłynąć na wynik wyborów w 2016 roku. Tuż przed uderzeniem koronawirusa stopa bezrobocia spadła aż do 3,5%. Nawet wtedy preferowane przez Fed mierniki cenowe rosły wolniej niż cel. Kandydatura Yellen wydaje się być jednak dobrym ruchem ze strony prezydenta elekta. Pomimo pewnej krytyki, która i tak zawsze dotyka każdego z szefów FED-u ,posiada ona odpowiedni bagaż doświadczeń do zajmowania kolejnej ważnej posady, tym razem dla rządu USA.