Zarządzający Costco (COST), tak jak w ostatnim czasie częściowo polskie społeczeństwo, zaczyna orientować się, jak negatywnie na biznes - i nie tylko - może wpływać inflacja. Szczególnie, że występuje ona w wyjątkowej, post-pandemicznej sytuacji gospodarczej.
Przedstawiciele słynnej amerykańskiej sieci sklepów magazynowych przyznali się, że w ciągu ostatniego miesiąca obserwują znaczny wzrost cen różnych produktów, w tym pojemników wysyłkowych, folii aluminiowej i oraz 20-procentowy wzrost cen mięsa. Według oświadczenia dyrektora finansowego Richarda Galanti wygłoszonego w czwartek podczas wezwania firmy do złożenia raportu finansowego "czynniki inflacyjne są bardzo obfite". W opinii firmy wzrosty cen wpływają na wyższe koszty pracy, wyższe koszty frachtu, wyższe zapotrzebowanie na transport, a skutkują nawet niedoborem kontenerów i opóźnieniami w portach poprzez zwiększony popyt w różnych kategoriach produktów. To z kolei ma przełożenie na występowanie niedoborów, które dotyczą bardzo szerokiego spektrum produktów, od olejów po dostawy chemikaliów. Według niego na obecny poziom inflacji wielu rodzajów segmentów rynkowych, którymi firma jest zainteresowana wpływa wiele czynników, w tym blokada w Kanale Sueskim, Kataru, ekstremalne wahania pogodowe i temperatur czy w końcu pandemia wywołana COVID-19.
Mimo tych niepokojących opinii Costco odnotowało zysk w wysokości 2,75 USD na akcję w ostatnim czasie, a to znacznie powyżej szacunków Wall Street. Firma również odnotowała przychody w wysokości 45,3 miliarda USD. Te wartości również są większe niż przewidywane 43,6 miliarda dolarów. Pod tymi liczbami kryje się jednak niszczący wpływ inflacji, o której mówi się coraz więcej w dyskursie publicznych różnych krajów świata. Firma przyjmuje jako ryzyko zawodowe wzrost paliw o 30%, ale w przypadku innych produktów prowadzenie biznesu na szeroką skalę się komplikuje. Podobnie jak inne firmy, Costco musi się zmierzyć z przerzucaniem kosztów na klientów. Firma spodziewa się, że może wystąpić pewna presja na marże, chociaż stopień tego wpływu pozostaje nieznany i jak dotąd nie odnotowano żadnych znaczących wzrostów cen produktów. Ekonomiści w dużej mierze uważają obecną falę inflacji mimo wszystko za przejściową. Roczny wskaźnik wzrostu cen został oszacowany na 3,1%. Specjaliści zgadzają się też z czynnikami inflacyjnymi wymienionymi przez Costco, ale wskazują głównie na szereg problemów związanych z łańcuchem dostaw, które spowodowały skoki cen produktów podstawowych.
Galanti stwierdził, że cena niektórych produktów wzrosła aż o 8% i zaliczył do nich celulozę i papier, asortyment wyrobów z tworzyw sztucznych oraz sodę i sery. Ceny niektórych artykułów odzieżowych wzrosły z kolei o 3% do 10%. Spółka zaktualizowała też prognozę finansową inflacji z przedziału 1% do 1,5% w marcu do 2,5% do 3,5% dzisiaj. Wciąż nie widać tego po cenach, ale według CEO presja inflacyjna doprowadzi finalnie do sporych wzrostów cen. Według niego w przyszłości może to wpłynąć na takie produkty, jak kurczak z rożna, który kosztuje średnio 4,99 USD i 40-pak wody za 2,99 USD. Nie inaczej jest w Polsce, ale akurat w nadwiślanym kraju inflacja przebija tą amerykańską, znajdując się w ścisłej unijnej czołówce. Wskaźnik ten w Polsce przekroczył 5% i przoduje w Unii Europejskiej wraz z tym węgierskim. Takie poziomy inflacji nie były notowane przez lata, i w obecnej rzeczywistości nie wiadomo, jakie długoterminowe konsekwencje może ona mieć szczególnie, że Rada Polityki Pieniężnej nie ma wyraźnej ochoty podwyższać stopy procentowej.