Do osiągnięcia najwyższego w historii poziomu S&P 500 potrzebuje zyskać niecałe 2%. Nasdaq 100 jest jeszcze bliżej - brakuje mu jedynie 1,5%. Taka sytuacja zazwyczaj wywołuje poruszenie wśród inwestorów i mediów finansowych. Ekscytacja rośnie, gdy tylko przyjrzymy się zyskom S&P 500 osiągniętym w tym roku. Indeks giełdowy jest już ponad 15% wyżej niż na początku stycznia. A to dopiero kwiecień. Nasdaq 100 radzi sobie równie dobrze, zyskawszy już ponad 20%.

Nowe rekordy na rynkach mogą okazać się jednak dość problematyczne. Już to kiedyś przerabialiśmy. Jeśli ulokowałeś inwestycję w S&P 500 w styczniu, otrzymasz zwrot w wysokości około 8,5%. To wcale nie jest słaby wynik. Mimo to w mediach cały czas mówi się o dwucyfrowych zyskach, których ty przecież nie osiągnąłeś. Być może zainwestowałeś w pierwszej połowie lutego 2018 roku. Wtedy otrzymasz zwrot wynoszący zaledwie 5%. Jeśli jednak zacząłeś inwestować pod koniec grudnia, należysz teraz do grupy inwestorów, która jako jedyna naprawdę ucieszy się z pobicia rekordów przez indeksy giełdowe.

Każdy ruch na rynkach pociąga za sobą różne reakcje i emocje. W 2017 roku wydawało się, że rynki osiągają rekordowe poziomy niemal każdego dnia. Wyobraź sobie, co wtedy czuli inwestorzy. Nie było sprzedających, wszyscy wygrywali, byli spokojni i zadowoleni. A teraz spójrz, co działo się w 2018 roku. Każdy, kto zainwestował w S&P 500 w kilku pierwszych miesiącach, zyskał 10%, stracił 10%, a następnie znów zyskał 10%.

Inwestorzy, którzy zainwestowali w ostatnich 23 miesiącach, w grudniu notowali straty. Spróbuj wczuć się w sytuację tak dużej grupy inwestorów. Wyczuwasz ten niepokój? Oczywiście, w tej chwili rynki są spokojne i zmierzają ku rekordowym poziomom. Jednakże zwrot z inwestycji nie będzie jednakowy, ani nawet podobny, w przypadku każdego inwestora. Widać więc, skąd bierze się tak szeroka paleta emocji. Gdy rynki osiągną nowe najwyższe wartości, niektórzy zdecydują się na zamknięcie pozycji, inni zaś będą starali się zrozumieć, dlaczego nie otrzymali tych dwucyfrowych wzrostów, o których wszyscy tak rozprawiają. Kierowani emocjami inwestorzy często robią różne głupstwa.

W najlepszym wypadku scenariusz opisany w tym artykule nie sprawdzi się i nastąpi powtórzenie sytuacji z 2017 roku, kiedy rynki biły rekordy niemal codziennie. W najgorszym razie inwestorzy dadzą ponieść się emocjom i postanowią sprzedać swoje akcje "w oczekiwaniu na spadki".